- Super. - odparłem i uśmiechnąłem się blado. Moje myśli błądziły kompletnie
gdzie indziej. Wyobrażałem sobie, jak Mai spodobałby się widok tego
dostojnego zwierzęcia. Bardzo lubiła zwierzęta.
Petty błyskawicznie znalazł się przy mnie z wiaderkiem fretek w ręce.
- Wiesz, co robić? - spytał. Byłem pewien, że uznał mnie za kompletnego laika,
jednak znakomicie zamaskował to w tonie swego głosu. Kiwnąłem głową na
znak, że wiem. Przeszliśmy przez ogrodzenie i znaleźliśmy się na rozległym padoku.
Rozejrzeliśmy się. Nigdzie nie widzieliśmy ani Kędziora - ulubieńca Tricha - ani
pozostałej dwójki hipogryfów. Po dokładnych poszukiwaniach odruchowo
spojrzeliśmy w górę. Widok zapierał dech w piersiach. Dwa kasztanki i jeden
gniadek leciały wysoko przy sklepieniu nieba. Prawdopodobnie gajowy wypuścił
je w celu rozprostowania skrzydeł. Petty gwizdnął donośnie na palcach. Kędzior
musiał go już dobrze znać, ponieważ natychmiast odwrócił głowę w naszą stronę
i poszybował pionowo w dół tak, że miało się wrażenie, jakby za chwilę miał
wkłuć się ostrym dziobem w soczystą trawę. Tak się jednak nie stało. Stworzenie
wylądowało ciężko na czterech silnych nogach i skierowało w naszą stronę parę
bystrych, orzechowych oczu.
- Zacznij. Jeszcze cię nie zna. - zachęcił mnie Petty.
Ustałem w pewnej odległości od przygładzającego pióra hipogryfa. Kiedy
mnie spostrzegł, przerwał czynność i wlepił we mnie najprzenikliwszy wzrok, jaki
kiedykolwiek ktokolwiek we mnie wlepiał. Ukłoniłem się nisko. Kędzior przekrzywił
głowę i niecierpliwie przestąpił z nogi na nogę. Niepewnie się cofnąłem. Petty zamarł
i tak jak ja nerwowo przyglądał się reakcji hipogryfa.
Nagle hipogryf poruszył się. Byłem gotowy do szaleńczej ucieczki przez padok,
jednak Kędzior uchylił czoła i zgiął nogi. Odetchnęliśmy z ulgą. Petty podał mi
wiaderko z fretkami. Podsunąłem jedną sztukę pod dziób Kędziora.
Petty ? Skończ już
gdzie indziej. Wyobrażałem sobie, jak Mai spodobałby się widok tego
dostojnego zwierzęcia. Bardzo lubiła zwierzęta.
Petty błyskawicznie znalazł się przy mnie z wiaderkiem fretek w ręce.
- Wiesz, co robić? - spytał. Byłem pewien, że uznał mnie za kompletnego laika,
jednak znakomicie zamaskował to w tonie swego głosu. Kiwnąłem głową na
znak, że wiem. Przeszliśmy przez ogrodzenie i znaleźliśmy się na rozległym padoku.
Rozejrzeliśmy się. Nigdzie nie widzieliśmy ani Kędziora - ulubieńca Tricha - ani
pozostałej dwójki hipogryfów. Po dokładnych poszukiwaniach odruchowo
spojrzeliśmy w górę. Widok zapierał dech w piersiach. Dwa kasztanki i jeden
gniadek leciały wysoko przy sklepieniu nieba. Prawdopodobnie gajowy wypuścił
je w celu rozprostowania skrzydeł. Petty gwizdnął donośnie na palcach. Kędzior
musiał go już dobrze znać, ponieważ natychmiast odwrócił głowę w naszą stronę
i poszybował pionowo w dół tak, że miało się wrażenie, jakby za chwilę miał
wkłuć się ostrym dziobem w soczystą trawę. Tak się jednak nie stało. Stworzenie
wylądowało ciężko na czterech silnych nogach i skierowało w naszą stronę parę
bystrych, orzechowych oczu.
- Zacznij. Jeszcze cię nie zna. - zachęcił mnie Petty.
Ustałem w pewnej odległości od przygładzającego pióra hipogryfa. Kiedy
mnie spostrzegł, przerwał czynność i wlepił we mnie najprzenikliwszy wzrok, jaki
kiedykolwiek ktokolwiek we mnie wlepiał. Ukłoniłem się nisko. Kędzior przekrzywił
głowę i niecierpliwie przestąpił z nogi na nogę. Niepewnie się cofnąłem. Petty zamarł
i tak jak ja nerwowo przyglądał się reakcji hipogryfa.
Nagle hipogryf poruszył się. Byłem gotowy do szaleńczej ucieczki przez padok,
jednak Kędzior uchylił czoła i zgiął nogi. Odetchnęliśmy z ulgą. Petty podał mi
wiaderko z fretkami. Podsunąłem jedną sztukę pod dziób Kędziora.
Petty ? Skończ już
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz