Weszłam do kuchni.Wiele skrzatów patrzyło na mnie spode łba,a inne były zajęte przygotowywaniem potraw.Wzięłam niezauważalnie budyń i zaczęłam go jeść a drugi z łyżką wsadziłam do torebki.Lecz jeden skrzat się do mnie przyczepił.
-A ty co sobie myślisz?-spytał-że przyjdziesz tu sobie i będziesz jeść?
-Tak,właśnie tak myślę-powiedziałam z uśmiechem
-Skoro tak, to nie przeszkodzi ci jak wezwę nauczyciela-powiedział
-Chyba mnie nie na kablujesz za jeden głupi budyń?-warknęłam
Otworzył szeroko oczy.Po chwili doszedł do mnie David.
-Jesteś córką Aurélie De Beistegui?-spytał
De Beistegui było to panieńskie nazwisko mojej mamy ,skinęłam delikatnie głową.
-Mogłem się tego spodziewać ,jeszcze pamiętam jak ona zabierała budyń ,potem zabierali go twoi starsi bracia a teraz ty-powiedział skrzat
-Czyli jednak na mnie nie na kablujesz?-wolałam się upewnić
-Za jeden mały budyń?Nie ,skądże znowu!Jedynie za indyka bądź za większe ciasto.-powiedział
Gdy ja tak rozmawiałam ze skrzatem David podjadał ile wlezie.W pewnym momencie skrzat się odwrócił i wkurzył się także już po sekundzie teleportował się do nauczyciela.
-Nie trzeba było podjadać-powiedziałam
-Zawsze można uciec-przyznał
-Niby można-powiedziałam
Wyszliśmy po cichu z kuchni i jak by nigdy nic poszliśmy przed siebie.
-Ej a jeżeli skrzat powiedział jak masz na imię?
-No to co?Nawrzeszczą na mnie i już-powiedział
-Albo też dostaniesz szlaban ale co to dla ciebie-powiedziałam z uśmiechem
-Ważne że się najadłem-powiedział-A tobie wiewióreczko budyń smakował?
-A żebyś wiedział że smakował Smoku-powiedziałam i zaśmiałam się
-Jak słyszałem to u was rodzinne ,pojadanie budyniu w kuchni w Akademii Beauxbatons-zaczął się śmiać
-A że ja o tym nic nie wiedziałam-powiedziałam i wyjęłam by budyń z torby i zaczęłam go jeść.
***
Wakacje.Pewnego dnia dostałam lis z napisem.Do wiewióreczki.Od razu wiedziałam kto go napisał. Zaczęłam go czytać.
"Jak mijają wakacje?"
Wzięłam kawałek kartki i nabazgrałam długopisem.
"U mnie OK a u ciebie"
Po czym podałam lis sowie która szybko wyleciała
<David?>
-A ty co sobie myślisz?-spytał-że przyjdziesz tu sobie i będziesz jeść?
-Tak,właśnie tak myślę-powiedziałam z uśmiechem
-Skoro tak, to nie przeszkodzi ci jak wezwę nauczyciela-powiedział
-Chyba mnie nie na kablujesz za jeden głupi budyń?-warknęłam
Otworzył szeroko oczy.Po chwili doszedł do mnie David.
-Jesteś córką Aurélie De Beistegui?-spytał
De Beistegui było to panieńskie nazwisko mojej mamy ,skinęłam delikatnie głową.
-Mogłem się tego spodziewać ,jeszcze pamiętam jak ona zabierała budyń ,potem zabierali go twoi starsi bracia a teraz ty-powiedział skrzat
-Czyli jednak na mnie nie na kablujesz?-wolałam się upewnić
-Za jeden mały budyń?Nie ,skądże znowu!Jedynie za indyka bądź za większe ciasto.-powiedział
Gdy ja tak rozmawiałam ze skrzatem David podjadał ile wlezie.W pewnym momencie skrzat się odwrócił i wkurzył się także już po sekundzie teleportował się do nauczyciela.
-Nie trzeba było podjadać-powiedziałam
-Zawsze można uciec-przyznał
-Niby można-powiedziałam
Wyszliśmy po cichu z kuchni i jak by nigdy nic poszliśmy przed siebie.
-Ej a jeżeli skrzat powiedział jak masz na imię?
-No to co?Nawrzeszczą na mnie i już-powiedział
-Albo też dostaniesz szlaban ale co to dla ciebie-powiedziałam z uśmiechem
-Ważne że się najadłem-powiedział-A tobie wiewióreczko budyń smakował?
-A żebyś wiedział że smakował Smoku-powiedziałam i zaśmiałam się
-Jak słyszałem to u was rodzinne ,pojadanie budyniu w kuchni w Akademii Beauxbatons-zaczął się śmiać
-A że ja o tym nic nie wiedziałam-powiedziałam i wyjęłam by budyń z torby i zaczęłam go jeść.
***
Wakacje.Pewnego dnia dostałam lis z napisem.Do wiewióreczki.Od razu wiedziałam kto go napisał. Zaczęłam go czytać.
"Jak mijają wakacje?"
Wzięłam kawałek kartki i nabazgrałam długopisem.
"U mnie OK a u ciebie"
Po czym podałam lis sowie która szybko wyleciała
<David?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz