-Nie chcę się narzucać-powiedziałam-a do tego nie wiem czy mnie
rodzice puszczą-wpiłam wzrok w trampki
-Nie będziesz się narzucać-powiedział
-To pozostała sprawa rodziców.Ojciec...Hm co do niego nie będzie
łatwo dziś po prostu był wyłączony ale na co dzień jest nadopiekuńczy-powiedziałam
-Co oznacza że "Był wyłączony"-spytał
Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę.
-To oznacza że myśli o mojej mamie ,wiesz żałoba po stracie
ukochanej osoby nie odchodzi z dnia na dzień a rany czasami
nawet czas nie potrafi zaleczyć.On ma czasami taki czas że się
odizolowuje i nuci pod nosem najczęściej "Pieśń o wilczej krwi"-spojrzał
na mnie zdziwiony-Mój dziadek był wilkołakiem a przy tej pieśni
poznał mamę-wyjaśniłam-ale wracając jeśli nadal jest i będzie taki to
się zgodzi a co do macochy...Ona się na pewno zgodzi ,zawsze trzyma
moją stronę-powiedziałam z uśmiechem
-Czyli chcesz przyjść?-spytał
Skinęłam głową z uśmiechem.
-A co do twojego kuzyna już go poznałam-powiedziałam a ten trochu
się zdziwił-a ty myślisz że dlaczego mnie nazywa wiewiórka?
Wzruszył ramionami ,wtedy też zadzwoniła moja mugolska komórka.Bo
jak to mówi moja macocha (fan mugolów) "w mugolskim świecie komórka
to podstawa".Zobaczyłam napis "MACOCHA".
-Przepraszam-powiedziałam i odebrałam-tak ,słucham
Zaczęła nadawać że gdzie ja jestem,że obiad wystygł i jeszcze parę zdań
niecichych dla uszu.Wreszcie włączyłam czerwoną słuchawkę.
-Jak widzę nie jesteś z rozmowy zadowolona-zaśmiał się
-Ty też byś nie był jak by ci ktoś zrzędził przez telefon-powiedziałam-Wiesz
co morze się zbierajmy.I pójdziemy o pozwolenie dla mnie.
Tak jak powiedziałam ruszyliśmy w stronę mojego domu.Wszyscy jedli obiad
kiedy weszłam.
-Tato czy mogła bym na weekend pójść do kolegi?-spytałam ale widząc jego
wzrok szybko dodałam-będą tam jeszcze 3 dziewczyny i dwóch chłopców
Tato zmierzył wzrokiem Petty po czym spojrzał na mnie.
-Możesz ale pod jednym warunkiem-powiedział
-Jakim?-spytałam podekscytowana
-Masz posprzątać swój pokój i pokój twoich braci-powiedział
Zadał mi syzyfową pracę.Gdy się nie spojrzy pokój braci był zawsze brudny
i zakurzony.
-Edmond niech nie sprząta pokoi-powiedziała macocha -niech się bawi,
ale z umiarem-ostatnie słowa powiedziała w moją stronę
-Jasne będę grzeczna niczym anioł-powiedziałam
Wyszłam z kuchni i z domu wtedy eksplodowałam.Byłam tak szczęśliwa że
nawet największa optymistka to przy mnie pikuś.
-Zgodzili się-pisnęłam z szczęściem-więc na pewno przyjdę do ciebie
Powiedziałam po czym aż się do niego przytuliłam i nie minęło pół sekundy
a odskoczyłam.
-Rażę prądem?-zaśmiał się
-No nie....
-To czemu odskoczyłaś?-spytał
-Nie wiem....-i znów wbiłam wzrok w trampki
<Petty?>
rodzice puszczą-wpiłam wzrok w trampki
-Nie będziesz się narzucać-powiedział
-To pozostała sprawa rodziców.Ojciec...Hm co do niego nie będzie
łatwo dziś po prostu był wyłączony ale na co dzień jest nadopiekuńczy-powiedziałam
-Co oznacza że "Był wyłączony"-spytał
Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę.
-To oznacza że myśli o mojej mamie ,wiesz żałoba po stracie
ukochanej osoby nie odchodzi z dnia na dzień a rany czasami
nawet czas nie potrafi zaleczyć.On ma czasami taki czas że się
odizolowuje i nuci pod nosem najczęściej "Pieśń o wilczej krwi"-spojrzał
na mnie zdziwiony-Mój dziadek był wilkołakiem a przy tej pieśni
poznał mamę-wyjaśniłam-ale wracając jeśli nadal jest i będzie taki to
się zgodzi a co do macochy...Ona się na pewno zgodzi ,zawsze trzyma
moją stronę-powiedziałam z uśmiechem
-Czyli chcesz przyjść?-spytał
Skinęłam głową z uśmiechem.
-A co do twojego kuzyna już go poznałam-powiedziałam a ten trochu
się zdziwił-a ty myślisz że dlaczego mnie nazywa wiewiórka?
Wzruszył ramionami ,wtedy też zadzwoniła moja mugolska komórka.Bo
jak to mówi moja macocha (fan mugolów) "w mugolskim świecie komórka
to podstawa".Zobaczyłam napis "MACOCHA".
-Przepraszam-powiedziałam i odebrałam-tak ,słucham
Zaczęła nadawać że gdzie ja jestem,że obiad wystygł i jeszcze parę zdań
niecichych dla uszu.Wreszcie włączyłam czerwoną słuchawkę.
-Jak widzę nie jesteś z rozmowy zadowolona-zaśmiał się
-Ty też byś nie był jak by ci ktoś zrzędził przez telefon-powiedziałam-Wiesz
co morze się zbierajmy.I pójdziemy o pozwolenie dla mnie.
Tak jak powiedziałam ruszyliśmy w stronę mojego domu.Wszyscy jedli obiad
kiedy weszłam.
-Tato czy mogła bym na weekend pójść do kolegi?-spytałam ale widząc jego
wzrok szybko dodałam-będą tam jeszcze 3 dziewczyny i dwóch chłopców
Tato zmierzył wzrokiem Petty po czym spojrzał na mnie.
-Możesz ale pod jednym warunkiem-powiedział
-Jakim?-spytałam podekscytowana
-Masz posprzątać swój pokój i pokój twoich braci-powiedział
Zadał mi syzyfową pracę.Gdy się nie spojrzy pokój braci był zawsze brudny
i zakurzony.
-Edmond niech nie sprząta pokoi-powiedziała macocha -niech się bawi,
ale z umiarem-ostatnie słowa powiedziała w moją stronę
-Jasne będę grzeczna niczym anioł-powiedziałam
Wyszłam z kuchni i z domu wtedy eksplodowałam.Byłam tak szczęśliwa że
nawet największa optymistka to przy mnie pikuś.
-Zgodzili się-pisnęłam z szczęściem-więc na pewno przyjdę do ciebie
Powiedziałam po czym aż się do niego przytuliłam i nie minęło pół sekundy
a odskoczyłam.
-Rażę prądem?-zaśmiał się
-No nie....
-To czemu odskoczyłaś?-spytał
-Nie wiem....-i znów wbiłam wzrok w trampki
<Petty?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz