Czwartkowe popołudnie. Takie samo, jak
wszystkie inne wakacyjne
popołudnia. Ma-sa-kra. Z drugiej strony trzeba
cieszyć się dwoma
miesiącami bez La Pérouse'a, Korhonena i tych
wszystkich buraków...
Usłyszałem pukanie w szybę. Powoli podniosłem się z łóżka i podszedłem
Usłyszałem pukanie w szybę. Powoli podniosłem się z łóżka i podszedłem
do okna.
- O, od Ell! - powiedziałem sam do siebie, widząc olbrzymią, śnieżną sowę.
"Hej, Adam. Ja również odliczam dni do weekendu. Nie wiem czy Eric
- O, od Ell! - powiedziałem sam do siebie, widząc olbrzymią, śnieżną sowę.
"Hej, Adam. Ja również odliczam dni do weekendu. Nie wiem czy Eric
pójdzie ale i tak będzie fajnie. A tak a propos mam nadzieję, że mnie
poznasz,
bo trochę zmieniłam wizerunek.
PS. Mam nadzieję, że nie jestem nachalna. Zwyczajnie mi się nudzi"
Uśmiechnąłem się mimowolnie. Wrzuciłem liścik do kieszeni i zwróciłem się do sowy.
- Wracaj - powiedziałem. Przestąpiła z nogi na nogę, jakby czekała na dalszą
PS. Mam nadzieję, że nie jestem nachalna. Zwyczajnie mi się nudzi"
Uśmiechnąłem się mimowolnie. Wrzuciłem liścik do kieszeni i zwróciłem się do sowy.
- Wracaj - powiedziałem. Przestąpiła z nogi na nogę, jakby czekała na dalszą
korespondencję. Pokręciłem głową zrezygnowany i szeroko
otworzyłem okno.
- Leć!
Pełen oburzenia ptak wyleciał przez okno. Zamknąłem je i ze śmiechem zszedłem na dół.
Koniec
- Leć!
Pełen oburzenia ptak wyleciał przez okno. Zamknąłem je i ze śmiechem zszedłem na dół.
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz