Uśmiechnęłam się lekko. Ostrożnie podeszłam do ptaka, a ten patrzył na mnie czujnie. Podniosłam klatkę i otworzyłam ją, a Venezia wskoczyła do środka. Szybko zamknęłam klatkę i położyłam ją na siedzeniu. Uklękłam obok Eric'a.
- Może lepiej nie wciskać tam tej klatki. - powiedziałam, a Eric coś burknął pod nosem. Wyjęłam z torby plaster i chusteczkę. Starłam krew i zakleiłam dość sporą rankę.
- Gotowe. - usiadłam z powrotem. Eric po chwili poszedł w moje ślady. Znów się zamyśliłam. Wiedziałam, że będę siedzieć na dachu domu Aarona lub u siebie w pokoju, dopóki nie spotkam się z Eric'iem. Stanowił mój jedyny łącznik z "normalnym" życiem. Jeżeli normalną można nazwać naukę szkole magii.
Po chwili zorientowałam się, że Eric mi się przygląda, podczas, gdy ja niewidzącym wzrokiem wpatrywałam się w okno. Spojrzałam na niego, a on speszony odwrócił wzrok. Pytająco przechyliłam głowę.
Eric?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz