Od Adama wróciłam calutka przemoczona. Oczywiście po drodze do mojego pokoju napotkałam zdziwione spojrzenia moich rodziców i wściekłe spojrzenie Victorii. Biedna... Zakochała się a Adasiu... Umyłam się i już nawet nie pamiętam kiedy przykładałam głowę do poduszki. Tej nocy nie śniło mi się nic albowiem jestem zombie. Żartuję, śniło mi się, że Adam ubłocił moje conversy i skręcam mu kark. Piękny sen. Takie rzeczy powinny mi się śnić częściej dobrze by mi to zrobiło.
Rano obudziłam się, umyłam zęby i zaczęłam robić nic. To jest na prawdę fascynujące, na prawdę! Z przyjemnego robienia nic wyrwała mnie sowa, która zastukała do mojego okna. Odwiązałam mały liścik od jej łapki i od razu rozpoznałam bazgroły Adama.
Hej, Ellie!
Mam bilety na Mistrzostwa! Znaczy jeszcze nie mam, ale mój stary załatwi. Łapiesz się, jeśli wypali?
Diabeł
Uśmiechnęłam się szeroko. No czasem ten Adam potrafi być fajny. Szybko pochwyciłam mój długopis (z pstryczkiem! To jest serio super patent) i odpisałam:
Hej, Adasiu!
Dzięki za zaproszenie. Bardzo chętnie pojadę.
Rodzice się już zgodzili. Daj znać, gdzie się spotykamy.
Ell
Wygoniłam sowę Adasia a liścik przywiązałam do łapki Leah.
- Do debila leć... Naczy... Brooks Adam - powiedziałam z udawanym zakłopotaniem.
- Skoro to taki debil to po co z nim piszesz? - odezwał się najwredniejszy z możliwych głosików. Głosik Victorii. Kur*a.
- Bo stawia mi bilety na mistrzostwa świata w quiddichu?
- O.. - miałam wrażenie, że jej oczy świecą jak reflektory - Mogę...
- NIE! - krzyknęłam trochę za szybko i za głośno - Znaczy... Jak chcesz to napisz do Adama w tej sprawie pożyczę ci Leah.
- Mam Verę - powiedziała z nosem na kwintę
- Która nie zna adresu Adama... - powiedziałam - Ale nie to nie.
- I tak nie zamierzałam od niego sępić tych biletów - warknęła.
Kiedy Viku wyszła z pokoju jedyne co mi pozostało to robienie nic... Zaraz! Może poszłam bym ro Rosal... Nie... Rose przeżywa żałobę półnarodową. David się chyba nie obrazi jak mu złożę niezapowiedzianą wizytę...
Wsiadłam na miotłę i poleciałam do Dave'a. Cały dom jeszcze spał więc by nie budzić wszystkich postanowiłam obudzić tylko Davida. Ależ to złe. Zapukałam do okna przez które zobaczyłam blond czuprynę wystającą znad poduszek. Zapukałam. Owa blond czupryna zlazła z łóżka i przeciągając się i ziewając podeszła do okna.
- Ellie? - zapytał zaspany David i otworzył mi okno przez które szybko wskoczyłam do środka.
- Tak mam na imię - powiedziałam z szerokim uśmiechem - Czyżbym cię obudziła?
- Nie, skąd - powiedział i spiorunował mnie spojrzeniem - Mamy tylko ósmą rano i w-a-k-a-c-j-e.
- No wiem - powiedziałam śmiejąc się.- Ale wiesz jak miło jest na zewnątrz? Można wyjść zanim zrobi się piekarnik.
- Ell... Cały. Dom. Śpi.
- Fajnie to chodźmy pograć na pianinie!
- Ok... Co ja z tobą mam... Tylko, żeby ich pianino nie obudziło..
- Nie gadaj, że masz pianino w domu! - wybauszyłam oczy
- No.. Nawet fortepian. - wypiął dumnie pierś - A gdzie chciałaś grać?
- Myślałam o pobliskiej szkole muzycznej... - wymamrotałam.
David zdjął koszulę od piżamy i zaczął szukać czystej.
- Chyba żartujesz. Będziesz mi się tu przebierał?
- A czemu nie? - zapytał rozśmieszony moją miną najwyraźniej.
- Wiedziałem, że tak zareagujesz - zachichotał.
- Ta... DAVID KURDE ZAŁÓŻ TĄ KOSZULKĘ BO SIĘ NIE MOGĘ SKUPIC.
- Już... - powiedział i wyszczerzył zęby.
David? Szczotek dostał napadu weny w nocy o północy
Rano obudziłam się, umyłam zęby i zaczęłam robić nic. To jest na prawdę fascynujące, na prawdę! Z przyjemnego robienia nic wyrwała mnie sowa, która zastukała do mojego okna. Odwiązałam mały liścik od jej łapki i od razu rozpoznałam bazgroły Adama.
Hej, Ellie!
Mam bilety na Mistrzostwa! Znaczy jeszcze nie mam, ale mój stary załatwi. Łapiesz się, jeśli wypali?
Diabeł
Uśmiechnęłam się szeroko. No czasem ten Adam potrafi być fajny. Szybko pochwyciłam mój długopis (z pstryczkiem! To jest serio super patent) i odpisałam:
Hej, Adasiu!
Dzięki za zaproszenie. Bardzo chętnie pojadę.
Rodzice się już zgodzili. Daj znać, gdzie się spotykamy.
Ell
Wygoniłam sowę Adasia a liścik przywiązałam do łapki Leah.
- Do debila leć... Naczy... Brooks Adam - powiedziałam z udawanym zakłopotaniem.
- Skoro to taki debil to po co z nim piszesz? - odezwał się najwredniejszy z możliwych głosików. Głosik Victorii. Kur*a.
- Bo stawia mi bilety na mistrzostwa świata w quiddichu?
- O.. - miałam wrażenie, że jej oczy świecą jak reflektory - Mogę...
- NIE! - krzyknęłam trochę za szybko i za głośno - Znaczy... Jak chcesz to napisz do Adama w tej sprawie pożyczę ci Leah.
- Mam Verę - powiedziała z nosem na kwintę
- Która nie zna adresu Adama... - powiedziałam - Ale nie to nie.
- I tak nie zamierzałam od niego sępić tych biletów - warknęła.
Kiedy Viku wyszła z pokoju jedyne co mi pozostało to robienie nic... Zaraz! Może poszłam bym ro Rosal... Nie... Rose przeżywa żałobę półnarodową. David się chyba nie obrazi jak mu złożę niezapowiedzianą wizytę...
Wsiadłam na miotłę i poleciałam do Dave'a. Cały dom jeszcze spał więc by nie budzić wszystkich postanowiłam obudzić tylko Davida. Ależ to złe. Zapukałam do okna przez które zobaczyłam blond czuprynę wystającą znad poduszek. Zapukałam. Owa blond czupryna zlazła z łóżka i przeciągając się i ziewając podeszła do okna.
- Ellie? - zapytał zaspany David i otworzył mi okno przez które szybko wskoczyłam do środka.
- Tak mam na imię - powiedziałam z szerokim uśmiechem - Czyżbym cię obudziła?
- Nie, skąd - powiedział i spiorunował mnie spojrzeniem - Mamy tylko ósmą rano i w-a-k-a-c-j-e.
- No wiem - powiedziałam śmiejąc się.- Ale wiesz jak miło jest na zewnątrz? Można wyjść zanim zrobi się piekarnik.
- Ell... Cały. Dom. Śpi.
- Fajnie to chodźmy pograć na pianinie!
- Ok... Co ja z tobą mam... Tylko, żeby ich pianino nie obudziło..
- Nie gadaj, że masz pianino w domu! - wybauszyłam oczy
- No.. Nawet fortepian. - wypiął dumnie pierś - A gdzie chciałaś grać?
- Myślałam o pobliskiej szkole muzycznej... - wymamrotałam.
David zdjął koszulę od piżamy i zaczął szukać czystej.
- Chyba żartujesz. Będziesz mi się tu przebierał?
- A czemu nie? - zapytał rozśmieszony moją miną najwyraźniej.
- Wiedziałem, że tak zareagujesz - zachichotał.
- Ta... DAVID KURDE ZAŁÓŻ TĄ KOSZULKĘ BO SIĘ NIE MOGĘ SKUPIC.
- Już... - powiedział i wyszczerzył zęby.
David? Szczotek dostał napadu weny w nocy o północy
Nooo, noo, nooooo....!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWIADOMO!, ŻE NIE MOŻESZ SIĘ SKUPIĆ PRZY TAKIEJ KLACIE!
~Per Smok
David ~ Dave =^-^=
ZDRADA ?! -.-
OdpowiedzUsuńDavid ! Wyzywam cię na pojedynek w kisielu !!
~ El Diablo Per King of Hell And die Nałożnicen von Clarisse
Na pewno wygrasz ... Adamie...Chyba prędzej świnie zaczną latać.. Ach przepraszam już jedna lata
Usuń~Śmiejąca się do rozruchu Królowa Piekła.
Rozruchać to ja cię mogę ^^
Usuń~ El Diablo Per King of Hell die Nałożnicen von Clarisse
matko.. głupi T9 ROZPUCHU + Nie tkneła bym cie nawet kijem od klopa...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak tak :D w nocy mówiłaś co innego
Usuń~ El Diablo Per King of Hell And die Nałożnicen von Clarisse
" żebyś właził z pokoju, bo naśle na ciebie Bastet"- Dokładnie to mówiłam.
UsuńNiee? Mówiłaś "ale mi dobrzeeee aaaaa Adaaaaam ale dobrzeeeeeee" ^^ mam świadka . i to był mój pokój :D
Usuń~ El Diablo Per King of Hell And die Nałożnicen von Clarisse (tak, znam to na pamięć xD)
A tu mi jedzie czołg (wskazuje na niebo) poza tym chyba wiem co mówiłam i to był mój pokój Bastet mi światkiem... Nie sądzę że to byłam ja. Ja byłam w bibliotece razem ojcem szukając pewnego zaklęcia, później wróciłam do pokoju a ty zacząłeś się dobijać. Wkurwiłam się i otworzyłam, powiedziałam żebyś wyłaził mi z pokoju, bo naślę do ciebie Bastet i poszłam spać o 6 rano. Więc musiałeś mnie z kimś pomylić.
UsuńNie byłem AŻ TAK pijany, by nie pamiętać, że ruchałem ruską prostytutkę ;-;
Usuń~ El Diablo Per King of Hell And die Nałożnicen von Clarisse
Boże święty xD
OdpowiedzUsuń~ Per Smok and Blondi Dave xD
Nie, to tylko ja, Adam O.o
OdpowiedzUsuńAle rozumiem doskonale, że możesz nie dostrzegać różnicy :D
~ El Diablo Per King of Hell And die Nałożnicen von Clarisse