Siedziełam na moim w łóżku oparta o ścianę. Rozejrzałam się po pokoju. Przez duże okno dachowe wpadały promienie słoneczne i oświetlały moje gniazdko. Mój pokój to duże pomieszczenie i kremowych ścianach i takimż zestawie mebli. Przez otwarte okno sączył się ptasi śpiew i wypełniał pomieszczenie cichym świergotem.
Ptasi koncert został zagłuszony przez inny dźwięk-mój żołądek.
-Znajdko, pozwól na chwilę!-zawołałam w przestrzeń. W nogach łózka aportowała się skrzatka w kwiecistej, różowej poszwie na poduszkę. Znajdka bardzo lubi różowy. Miała nawet różowy pokoik.
-Oui, Mademoiselle?-zapytała dygając dworsko.
-Przyniosłabyś mi może kanapkę z serem i pomidorem i herbatę?-poprosiłam.
-Oczywiście, madame, już się robi!-pokiwała gorliwie głową, aż jej wielkie, nietoperze uszy załopotały. Uśmiechnęłam się z pobłażaniem. Skrzatka zniknęła. Mieliśmy jeszcze dwa inne skrzaty-Mżawkę i Pucka zwanego pieszczotliwie Pucusiem. Mżawkę przyniosła ze sobą mama a Pucusia tata. Znajdka była moim prezentem od babci na 6 urodziny.
Nudziłam się. Postanowiłam napisac list. Chwyciłam pergamin i pióro. Natychmiast przyszły mi na myśl moje dwie przyjaciółki-Bianka i Vinyl. Obydwie o dość nietypowym kolorze włosów i obie zabawne. Przypomniałam sobie, jak wyszłyśmy z pokoju wspólnego na kortarz w piżamach, bijące się na poduszki. Wróciłyśmy przykryte naszymi "pelerynami niewidkami". Na to wspomnienie wybuchłam serdecznym śmiechem. W tym momenci skrzatka wróciła z tacą na głowie.
-Dziękuję ci, Znajdko-powiedziałam dając służącej czekoladkę. Chociaż często ją w ten sposób nagradzałam, jak zwykle wytrzeszczyła wielkie, brzydkie oczy i znikła z donośnym traskiem, żeby zjeść słodycz w ukryciu, jakby pozostałe dwa skrzaty mogły jej ją zabrać. Zabrałam się do pisania. Najpierw do Vinyl:
Vinyl!
Strasznie u mnie nudno bez Ciebie i Bianki! Na szczęście mam jeszcze ukochaną Shanti i klacz Issuny! Jednak z nimi nie da się biegać po korytarzu w pod kołdrami. Wierz mi, próbowałam i się nie da! Może byłaby możliwość na spotkanie? Skontaktuj się z Bianką, moi rodzice nie miliby nic przeciwko, i myślę, że Wasi też, bo wszyskti trzy jesteśmy z czarodziejskich rodzin.
Czekam na odpowiedź!
Lilianne.
Następnie napisałam do Bianki o tej samej treści zmieniając tylko imiona. Zbiegłam na dół.
-Mamo, mogę pożyczyć Klio?-spytałam w biegu.
-Możesz, kotku-odpowiedziała mama. Przywołałam płomykówkę mamy i mojego Narato.
-Klio, polecisz do Vinylii Howard-przywiązałam list do nóżki sowy, która zahuczała twierdząco-A ty, Narato, polecisz do Bianki Fiodorow. Wiesz, tej z białymi włosami. Lećcie już!-popędziłam sowy i patrzyłam oparta o parapet, dopóki sowy nie stały się ciemnymi punkcikami na tle nieba.
Bianka? Vinyl? Możecie mi obie odpowiedzieć
Ptasi koncert został zagłuszony przez inny dźwięk-mój żołądek.
-Znajdko, pozwól na chwilę!-zawołałam w przestrzeń. W nogach łózka aportowała się skrzatka w kwiecistej, różowej poszwie na poduszkę. Znajdka bardzo lubi różowy. Miała nawet różowy pokoik.
-Oui, Mademoiselle?-zapytała dygając dworsko.
-Przyniosłabyś mi może kanapkę z serem i pomidorem i herbatę?-poprosiłam.
-Oczywiście, madame, już się robi!-pokiwała gorliwie głową, aż jej wielkie, nietoperze uszy załopotały. Uśmiechnęłam się z pobłażaniem. Skrzatka zniknęła. Mieliśmy jeszcze dwa inne skrzaty-Mżawkę i Pucka zwanego pieszczotliwie Pucusiem. Mżawkę przyniosła ze sobą mama a Pucusia tata. Znajdka była moim prezentem od babci na 6 urodziny.
Nudziłam się. Postanowiłam napisac list. Chwyciłam pergamin i pióro. Natychmiast przyszły mi na myśl moje dwie przyjaciółki-Bianka i Vinyl. Obydwie o dość nietypowym kolorze włosów i obie zabawne. Przypomniałam sobie, jak wyszłyśmy z pokoju wspólnego na kortarz w piżamach, bijące się na poduszki. Wróciłyśmy przykryte naszymi "pelerynami niewidkami". Na to wspomnienie wybuchłam serdecznym śmiechem. W tym momenci skrzatka wróciła z tacą na głowie.
-Dziękuję ci, Znajdko-powiedziałam dając służącej czekoladkę. Chociaż często ją w ten sposób nagradzałam, jak zwykle wytrzeszczyła wielkie, brzydkie oczy i znikła z donośnym traskiem, żeby zjeść słodycz w ukryciu, jakby pozostałe dwa skrzaty mogły jej ją zabrać. Zabrałam się do pisania. Najpierw do Vinyl:
Vinyl!
Strasznie u mnie nudno bez Ciebie i Bianki! Na szczęście mam jeszcze ukochaną Shanti i klacz Issuny! Jednak z nimi nie da się biegać po korytarzu w pod kołdrami. Wierz mi, próbowałam i się nie da! Może byłaby możliwość na spotkanie? Skontaktuj się z Bianką, moi rodzice nie miliby nic przeciwko, i myślę, że Wasi też, bo wszyskti trzy jesteśmy z czarodziejskich rodzin.
Czekam na odpowiedź!
Lilianne.
Następnie napisałam do Bianki o tej samej treści zmieniając tylko imiona. Zbiegłam na dół.
-Mamo, mogę pożyczyć Klio?-spytałam w biegu.
-Możesz, kotku-odpowiedziała mama. Przywołałam płomykówkę mamy i mojego Narato.
-Klio, polecisz do Vinylii Howard-przywiązałam list do nóżki sowy, która zahuczała twierdząco-A ty, Narato, polecisz do Bianki Fiodorow. Wiesz, tej z białymi włosami. Lećcie już!-popędziłam sowy i patrzyłam oparta o parapet, dopóki sowy nie stały się ciemnymi punkcikami na tle nieba.
Bianka? Vinyl? Możecie mi obie odpowiedzieć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz