Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Od Bianki CD Lilianne

Karo obudziła mnie - osobiście twierdzę, że oblanie koloś lodowatą wodą i zrzucenie z łóżka to nie jest normalne budzenie - z samego rana. Normalnie bym coś mrukneła, legła w poduszki i spała dalej, mając wszystko gdzieś. Jednak dzisiaj był dzień, w którym do mojego domu miały zawitać najlepsze pod słońcem tragedyje znane światu, jako Lilianne oraz Vinylia. Zerwałam się więc na nogi i pościeliłam łóżko. Ogarnęłam wzrokiem panujący w moim pokoju uporządkowany chaos. Wszystko było na swoim pokręconym miescu.
- No cóż - westchnęłam, schodząc na duży taras, gdzie przygotowane było śniadanie. - Dobry dzień.
- Dzień do... - powiedziała Karo, przełykając płatki z mlekiem - ...bry. Zajmiesz się dzisiaj DBS-ami ?
- Spoko, i tak mam dużo czasu - Uśmiechnęłam się, siadając przy stole. - A ty co będziesz robić ?
- Ja mam sprawy w Ministerstwie... Sama wiesz jakie - Puściła do mnie oko - Bycie Niewymowną jest nieco uciążliwe, ale ma to swoje plusy...
- Na przykład ?
- Eee... No, ten... - plątała się.
- I tak nic nie wymyślisz - parsknęłam, przeżuwając kanapkę z nutellą.
- O, już mam. Podróże - odparła z uśmiechem zadowolenia.
- Przez które ciągle nie ma cię w domu - powiedziałam z lekkim smutkiem - Śmiem twierdzić, że...
- To był mój najgłupszy pomysł w życiu, bla bla bla... To już wiemy, a coś nowego ? - Jej usta wykrzywiły się w lekko. Z nonszalancją rozparła się na krześle. Prychnęłam i postanowiłam nie wracać do tematu, oddalając się w kierunku lasu. Za drzewami widać było ogromną stajnię obecnie za dużą dla jej pięciu lokatorów.
- Żarcie ! - zakrzyknęłam od progu. Pegazy zarżały wesoło na mój widok. Gdy dałam im jedzenie, zabrałam się do oporządzania. Zaczęłam od lidera, czyli Star'a. Po nim kolejno Bryza, Dekka, Bourbon oraz najmłodszy ogier - Diablo. Dałam jeszcze wszystkim po marchewce i wyszłam, zostawiając je, aby zjadły w spokoju. Wróciłam nudzić się do mojego pokoju, z tą różnicą, że towarzyszyły mi moje dwie partnerki życiowe: pianki oraz cola z guaraną. Rozwaliłam się na kanapie stojącej naprzeciwko otwartego okna. I teraz czekamy, pomyślałam. Niestety, po kilku minutach po jedzeniu nie było śladu. Zaczęłam się nudzić. Bardzo.
- Aaaaaa... - ziewnęłam - Beznadzieja.
- Zamknij dziób - warknął jakiś głos w mojej głowie. - Minuty nie możesz przeżyć nie nudząc się ?
- Aleee nudyyy - Zignorowałam go i przewróciłam się na brzuch, mając zamiar liczyć rysy na panelach.
- Powinnaś pójść do psychologa - powiedział Drugi Wewnętrzny Głos.
- Raczej psychiatry - wtrącił Pierwszy Wewnętrzny Głos.
- A wy pójdziecie ze mną ? - odezwałam się do nich na głos, po czym zaczęłam śpiewać - Na prawo, na lewo, w górę i w dół. Do przodu, do tyłu, w górę i w dół.
Zerknęłam na zegarek. Zostało jakieś pół godziny do planowanego przybycia dziewczyn. Jęknęłam i kontynuowałam nucenie pod nosem, a znałam całkiem sporo mugolskich piosenek, w których lubowała się Karoline.
- Cztery razy po dwa razy, osiem razy raz po raz. O północy ze dwa razy i nad ranem jeszcze raz.
- Po po po poker face, po po poker face.
-Ah, ha, ha, ha stayin' alive, stayin' alive.
- One, 21 guns. Lay down your arms...
Niedługo później byłam już tak zdesperowana, że mogłabym zaśpiewać 'Baby', dlatego gdy usłyszałam świst mioteł, ulżyło mi. Podskoczyłam do okna i zobaczyłam lądujące Lili oraz Viję. Pomińmy milczeniem, że Edzio wyhamował dopiero na mnie, uprzednio zrzucając rudowłosą.
- Vija! Lili! - zawołałam i przytuliłam je. Odbyła się krótka walka na poduchy, po której opadłyśmy na łóżko bez sił.Nagle na nogach przyjaciółek zauważyłam czarne glany.
- A WY SKĄD JE MACIE ?! - krzyknęłam, prawie wyrywając nogę blondynce.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ! - zawołały chórem, po czym dały mi takie same buty. Kurde... Przypał tak zapomnieć o swoich urodzinach, pomyślałam. Strzeliłam mentalnego facepalma i pozbierałam resztki szczęki, która upadła z głośnym łupnięciem na podłogę. - Podobają ci się ?
- Co to za pytanie ? Oczywiście, że tak ! - Założyłam prezenty na stopy i... - To się umie samo wiązać ?
- No jasne, że tak - zachichotały dziewczyny.
Postanowiłam przejść się po po pokoju. Z gracją wstałam z łóżka, podczas gdy Vinyl i Lilianne przyglądały mi się z uśmiechami. Dystyngowanym krokiem, niczym dama z dworu, przemierzyłam pomieszczenie. Już, już miałam dziękować za wspaniały podarek, gdy nagle coś znalazło mi się pod nogami, w wyniku czego poślizgnęłam się do tyłu, uderzyłam biodrem o komodę i z wdziękiem buchorożca wylądowałam tyłkiem na podłodze.
- Ała ! Moje biedro... No wiecie !? - zwróciłam się do kwiczących ze śmiechu przyjaciółek - Ja tu umieram, a wy nie lecicie mi z pomocą, jak przystało na prawdziwych rycerzy, którzy ratują księżniczkę z opresji ?
- Hej, to ja tu jestem księżniczką - odparła Lili, przyłożyła rękę do czoła i malowniczo westchnęła.
- A ja jestę twoim rycerzę - rzekła uroczyście Vija i złapała blondynkę.
- Więc mi zostaje smok ? Foch. - Stanęłam do nich tyłem, udając wielce obrażoną. Po chwili jednak się odwróciłam- No już, dobra. Ale pożałujecie, że jestem smokiem.
Uśmiechnęłam się szatańsko i rzuciłam się na nie, po czym zaczęłam je gilgotać. Jak dobrze jest nie mieć łaskotek, pomyślałam. W końcu łaskawie skończyłam je torturować, dając im odetchnąć. Ja za ten czas rozłożyłam się wygodnie na podłodze, głowę kładąc na sprawcy poprzedniego wypadku - pluszowym narwalu imieniem Narwal.
- Alem biednam... Wyjem i dymiem. Dymiem i wyjem. - załamywałam się nad moją gadzią egzystencją - Okazjonalnie ziejem ogniem... Ojojoj, cóż za niewdzięczny żywot...
- Brałaś coś ? - zapytała Vinylia.
- Tylko guaranę. - odpowiedziałam niewinnie i kontynuowałam, udając, że nie widzę, jak Ruda strzela facepalma - Czary-mary, kocioł pełen magicznej pary, czarodziej zwinnie nad nim pracuje, wspaniałe eliksiry przygotowuje.
Wnet, ni stąd, ni zowąd zaczęłam chichotać. Sama nawet nie wiem z czego. Śmiałam się histerycznie, taczając po deskach i trzymając za brzuch. Parę sekund wystarczyło, by chichot zamienił się w rżenie, a następnie w dziki rechot.

< Vinylio Tiano Howards ? Lilianne Szczeniaczku Lavali ? Weźcie uspokójcie jakoś Biankę, bo jak na ludzkie wcielenie dementora, to jest zbyt wesoła. Tylko, żeby się nie stała ponurakiem >

1 komentarz:

  1. Diablo to na moją cześć :D Poważnie, sam to wymyślałem ^^

    ~ El Diablo Per King of Hell And die Nałożnicen von Clarisse ^^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy