Uśmiechnąłem się do dziewczyny. Strasznie ładnie śpiewała. W końcu postanowiłem jej powiedzieć, co chciałbym zrobić w tym roku szkolnym:
-Amy....
-Słucham?-uśmiechnęła się.
-Bo...ja tak sobie myślałem, że fajnie by było...echh-westchnąłem-zostać animagiem.
-ANIMAGIEM?-jej piękne oczy zwróciły się w moją stronę błyskając zaciekawieniem.
-Aniemagiem-kiwnąłem głową-I może ty też być...pewnie byłabyś jakimś fajnym zwierzęciem-mrugnąłem. Uśmiechnęła się
-Masz rację, fajnie by było. Ale na to jeszcze jest czas.
-Racja-zeskoczyłem z drzewa i pomogłem zejść Amy. Teraz ta mniej przyjemna część dnia. Pod domem już stało auto Nelisse'ów, których w nim nie było. Co oznacza, że....O MATKO!
Spojrzeliśmy po sobie i jednocześnie zaczęliśmy biec w stronę domu. Moi rodzice właśnie rozmawiali z rodzicami Amy. Bałem się, że zaczną sobie wyjaśniać "niejasności" co do mnie i Amy.
Moi rodzice jednak( i na szczęście) czuli się skrępowani obecnością tak sławnych ludzi.
Kiedy weszliśmy mama Amy rzuciła krótkie spojrzenie na rozdartą rajstopę dziewczyny, ale nic nie powiedziała.
-To my już nie przeszkadzamy-powiedziała pani Nelisse i wraz z córką i mężem wyszła z domu-Dowiedzenia-dodała przez otwarte okno samochodu. Avalon zdążyła mi posłać spojrzenie mówiące "powodzenia" po czym przyciemniana szyba się zamknęła.
Chciałem cichcem uciec do pokoju, jednak zatrzymał mnie głos mamy:
-DANIEL ALEBRT COASPARTOUX, PROSZĘ ZEJŚĆ NA DÓŁ!
Powiedziałem bezgłośnie ups i wykonałem polecenia.
-DLACZEGO TWÓJ GOŚĆ JEST KOBIETĄ!?-wrzasnęła mi prosto w twarz.
-Wiesz, to dość skomplikowane, a zaczęła się od...
-NIE O TO CHODZI! CZEMU ZAPRASZASZ DZIEWCZĘTA DO DOMU!?
-Jedno dziewczę-poprawiłem ze stoiskim spokojem.
-TO BEZ ZNACZENIA! TŁUMACZ SIĘ NATYCHMIAST!
Wstchnąłem i zacząłem opowiadać: zaczynając od wyimaginowanego lidera zespołu, na obiedzie kończąc. Pominąłem może tylko migracje pegazów i zachód słonca na forcie...
Rodzice byli zaskoczeni i wściekli, a siostra rozbawiona-wiedziała, że dostanę szlaban.
-Czyli...mam rozumieć...że Nelissówna to...TO TWOJA DZIEWCZYNA!?
Kiwnąłem głową. Rodzice spojrzeli po sobie, westchnęła i poszli do swojego pokoju. Siostrunia była bardzo zawiedziona, że nie skończyło się to laniem.
Natomiast ja odetchnąłem z ulgą i poszedłem do pokoju.
Amy? A jak z twoimi rodzicami?
-Amy....
-Słucham?-uśmiechnęła się.
-Bo...ja tak sobie myślałem, że fajnie by było...echh-westchnąłem-zostać animagiem.
-ANIMAGIEM?-jej piękne oczy zwróciły się w moją stronę błyskając zaciekawieniem.
-Aniemagiem-kiwnąłem głową-I może ty też być...pewnie byłabyś jakimś fajnym zwierzęciem-mrugnąłem. Uśmiechnęła się
-Masz rację, fajnie by było. Ale na to jeszcze jest czas.
-Racja-zeskoczyłem z drzewa i pomogłem zejść Amy. Teraz ta mniej przyjemna część dnia. Pod domem już stało auto Nelisse'ów, których w nim nie było. Co oznacza, że....O MATKO!
Spojrzeliśmy po sobie i jednocześnie zaczęliśmy biec w stronę domu. Moi rodzice właśnie rozmawiali z rodzicami Amy. Bałem się, że zaczną sobie wyjaśniać "niejasności" co do mnie i Amy.
Moi rodzice jednak( i na szczęście) czuli się skrępowani obecnością tak sławnych ludzi.
Kiedy weszliśmy mama Amy rzuciła krótkie spojrzenie na rozdartą rajstopę dziewczyny, ale nic nie powiedziała.
-To my już nie przeszkadzamy-powiedziała pani Nelisse i wraz z córką i mężem wyszła z domu-Dowiedzenia-dodała przez otwarte okno samochodu. Avalon zdążyła mi posłać spojrzenie mówiące "powodzenia" po czym przyciemniana szyba się zamknęła.
Chciałem cichcem uciec do pokoju, jednak zatrzymał mnie głos mamy:
-DANIEL ALEBRT COASPARTOUX, PROSZĘ ZEJŚĆ NA DÓŁ!
Powiedziałem bezgłośnie ups i wykonałem polecenia.
-DLACZEGO TWÓJ GOŚĆ JEST KOBIETĄ!?-wrzasnęła mi prosto w twarz.
-Wiesz, to dość skomplikowane, a zaczęła się od...
-NIE O TO CHODZI! CZEMU ZAPRASZASZ DZIEWCZĘTA DO DOMU!?
-Jedno dziewczę-poprawiłem ze stoiskim spokojem.
-TO BEZ ZNACZENIA! TŁUMACZ SIĘ NATYCHMIAST!
Wstchnąłem i zacząłem opowiadać: zaczynając od wyimaginowanego lidera zespołu, na obiedzie kończąc. Pominąłem może tylko migracje pegazów i zachód słonca na forcie...
Rodzice byli zaskoczeni i wściekli, a siostra rozbawiona-wiedziała, że dostanę szlaban.
-Czyli...mam rozumieć...że Nelissówna to...TO TWOJA DZIEWCZYNA!?
Kiwnąłem głową. Rodzice spojrzeli po sobie, westchnęła i poszli do swojego pokoju. Siostrunia była bardzo zawiedziona, że nie skończyło się to laniem.
Natomiast ja odetchnąłem z ulgą i poszedłem do pokoju.
Amy? A jak z twoimi rodzicami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz