Dzień zaczął się jak co dzień. Zeszłam
gdzieś tak o 10 do jadalni.I jak to mój ojciec mówi modliłam się nad
jedzeniem.Maxime z nudów wystrzelił z łyżki trochę owsianki wprost na
mnie.Warknęłam na niego,wstałam od stołu i odwróciłam się napięcie.
-Co jej jest?-spytał taty
-Jeszcze nie dostała listu a minęły trzy dni odkąd skończyła 13 lat-powiedział
-Ruda ,pamiętasz jak my czekaliśmy na list 2 tygodnie?-spytał drugi brat
-Tyle że wy urodziliście się w Czerwcu,a ja w Sierpniu i coraz mniej czasu mam na kupienie wszystkich tych ksiąg i całej reszty-odwróciłam głowę
Poszłam do siebie usiadłam na łóżko i wbiłam wzrok ścianę gdzie wisiał obraz mojej mamy która uśmiecha się do małego dzieciątka na rękach i kręci się z nim.Ten maluch na zdjęciu to byłam ja.Już miałam płakać ,oczy zrobiły mi się czerwone gdy ciszę przerwało stukanie do okna.Siedziała tam sowa która niosła coś w swoim dzióbku.Był to list.
***
Minął tydzień odkąd dostałam list.Razem z tatą i Nicodème.Kupiliśmy książki ,oraz zwierzaka.Brat tak się cieszył że wybrałam sowę a nie kota że aż trzy klatki wywalił.Powiedziałam im że chcę iść się przejść,z jednym zastrzeżeniem puścili mnie wolno a mianowicie że mam" nie wpaść w żadne kłopoty".Zaczęłam iść z książką przed nosem nagle na kogoś padłam.
-Przepraszam-powiedziałam
<Eric?>
-Co jej jest?-spytał taty
-Jeszcze nie dostała listu a minęły trzy dni odkąd skończyła 13 lat-powiedział
-Ruda ,pamiętasz jak my czekaliśmy na list 2 tygodnie?-spytał drugi brat
-Tyle że wy urodziliście się w Czerwcu,a ja w Sierpniu i coraz mniej czasu mam na kupienie wszystkich tych ksiąg i całej reszty-odwróciłam głowę
Poszłam do siebie usiadłam na łóżko i wbiłam wzrok ścianę gdzie wisiał obraz mojej mamy która uśmiecha się do małego dzieciątka na rękach i kręci się z nim.Ten maluch na zdjęciu to byłam ja.Już miałam płakać ,oczy zrobiły mi się czerwone gdy ciszę przerwało stukanie do okna.Siedziała tam sowa która niosła coś w swoim dzióbku.Był to list.
***
Minął tydzień odkąd dostałam list.Razem z tatą i Nicodème.Kupiliśmy książki ,oraz zwierzaka.Brat tak się cieszył że wybrałam sowę a nie kota że aż trzy klatki wywalił.Powiedziałam im że chcę iść się przejść,z jednym zastrzeżeniem puścili mnie wolno a mianowicie że mam" nie wpaść w żadne kłopoty".Zaczęłam iść z książką przed nosem nagle na kogoś padłam.
-Przepraszam-powiedziałam
<Eric?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz