Rzuciłam Aaronowi porozumiewawcze spojrzenie i zerknęłam na Eric'a.
- Owszem, udzielam się artystycznie, jeśli można tak to ująć. Śpiewam i gram, choć rzadko.
- Hmm... - wymamrotał i wbił wzrok w ziemię. Starałam się sprawiać wrażenie, że nic nie zauważyłam i patrzyłam przed siebie. Nie lubię dużo mówić, ale widocznie on tego potrzebował. Westchnęłam w duchu.
- To tutaj - powiedziałam wskazując na niepozorną budkę podeszłam do lady.
- Jaki chcesz smak?
- Czekoladowe - bąknął patrząc na uśmiechniętego sprzedawcę.
- Czekoladowe i ciasteczkowe proszę - powiedziałam.
- Już się robi.
Po chwili siedzieliśmy niedaleko na ławce i w ciszy jedliśmy lody. Nagle podszedł Aaron.
- Zostajesz, mała? - spytał uśmiechnięty. Kiwnęłam głową. - Dobra, ja wracam do domu, pa! - krzyknął na odchodnym. Pomachałam mu ręką. Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Odwróciłam się. Eris. Uniosłam brew zerkając na niego.
Eric?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz