Ten dzień zaczął się tak jak każdy poprzedni. Wstałem jak zwykle o 8:00 rano
obudzony przez mojego skrzata domowego, ubrałem się, zszedłem na duł na śniadanie.
Jak zwykle śniadanie czekało na mnie w naszej jakże dużej jadalni na stole. Jak zwykle
rodziców już nie było w domu, zawsze najpierw wstaje ojciec o 6:00 rano wychodzi o 7:00
kiedy moją mamę zaczyna budzić skrzat ona wychodzi za 5 ósma a po czym budzę się ja..
nigdy nie jemy razem posiłków... Siedząc przy stole nagle podszedł do mnie mój skrzat
- Witam paniczu Davidzie - ukłonił się
- Tak witaj - powiedziałem nawet na niego nie patrząc
- Panicz dziś nie w humorze?
- Nie Ciapku jest ok.. - Powiedziałem nawet przyjaznym głosem
- Pan i Pani Martines kazali przekazać paniczowi list - Powiedział i podał mi koperte
- Co to? - Powiedziałem z zaciekawieniem po czym od razu na mojej twarzy wymalował
się najszczęśliwszy uśmiech na świecie - Jest!!! Wyjeżdżam!! Wyjeżdżam do Beauxbatons!
I o mało nie zacząłem skakać z radości
- Również bardzo się cieszę paniczu Davidzie.. - Powiedział nie co smutny, i i moja twarz
trochę po smutniała..
- Odwiedzisz mnie? - Spytałem
- Będę zaszczycony móc odwiedzić panicza
- Ja też - Uśmiechnąłem się i przytuliłem Ciapka - wiem trochę dziwne ale no cóż tak jest
gdy tak na prawde nie rodzice tylko skrzaty domowe wychowują... - No a teraz muszę udać
się na Plac Horkruksów! - Powiedziałem i momentalnie ubrałem buty i wyszedłem z domu
~* Godzinę później *~
Miałem już prawie wszystko co było mi potrzebne..
- Jeszcze tylko szata i różdżka - Powiedziałem wchodząc do mdme malkins
- O witaj złotko, chodź usiądź tutaj. - Powiedziała Mdme Malkins bardzo miłym i przyjaznym
głosem. Kiwnąłem głową. - Do Beauxbatons? - Spytała po chwili
- Tak. - Nie jestem zbyt rozmowny zawsze rzucam jak najkrótsze odpowiedzi
Po około 10 minutach nagle rozległ się dźwięk dzwoneczek przy drzwiach a już po chwili
koło mnie siedział jakaś dziewczyna;
- Beauxbatons? - zagadała
- Tak. - odpowiedziałem jej odwracając się do niej ale potem syknąłem..
- Złotko, mówiłam ci żebyś się nie odwracał! - powiedziała Madame Maklin, która szyła mi szatę.
- Jestem Ell a ty? - Zapytała się.
- David. - przedstawiłem się. Przez chwilę panowała cisza.
obudzony przez mojego skrzata domowego, ubrałem się, zszedłem na duł na śniadanie.
Jak zwykle śniadanie czekało na mnie w naszej jakże dużej jadalni na stole. Jak zwykle
rodziców już nie było w domu, zawsze najpierw wstaje ojciec o 6:00 rano wychodzi o 7:00
kiedy moją mamę zaczyna budzić skrzat ona wychodzi za 5 ósma a po czym budzę się ja..
nigdy nie jemy razem posiłków... Siedząc przy stole nagle podszedł do mnie mój skrzat
- Witam paniczu Davidzie - ukłonił się
- Tak witaj - powiedziałem nawet na niego nie patrząc
- Panicz dziś nie w humorze?
- Nie Ciapku jest ok.. - Powiedziałem nawet przyjaznym głosem
- Pan i Pani Martines kazali przekazać paniczowi list - Powiedział i podał mi koperte
- Co to? - Powiedziałem z zaciekawieniem po czym od razu na mojej twarzy wymalował
się najszczęśliwszy uśmiech na świecie - Jest!!! Wyjeżdżam!! Wyjeżdżam do Beauxbatons!
I o mało nie zacząłem skakać z radości
- Również bardzo się cieszę paniczu Davidzie.. - Powiedział nie co smutny, i i moja twarz
trochę po smutniała..
- Odwiedzisz mnie? - Spytałem
- Będę zaszczycony móc odwiedzić panicza
- Ja też - Uśmiechnąłem się i przytuliłem Ciapka - wiem trochę dziwne ale no cóż tak jest
gdy tak na prawde nie rodzice tylko skrzaty domowe wychowują... - No a teraz muszę udać
się na Plac Horkruksów! - Powiedziałem i momentalnie ubrałem buty i wyszedłem z domu
~* Godzinę później *~
Miałem już prawie wszystko co było mi potrzebne..
- Jeszcze tylko szata i różdżka - Powiedziałem wchodząc do mdme malkins
- O witaj złotko, chodź usiądź tutaj. - Powiedziała Mdme Malkins bardzo miłym i przyjaznym
głosem. Kiwnąłem głową. - Do Beauxbatons? - Spytała po chwili
- Tak. - Nie jestem zbyt rozmowny zawsze rzucam jak najkrótsze odpowiedzi
Po około 10 minutach nagle rozległ się dźwięk dzwoneczek przy drzwiach a już po chwili
koło mnie siedział jakaś dziewczyna;
- Beauxbatons? - zagadała
- Tak. - odpowiedziałem jej odwracając się do niej ale potem syknąłem..
- Złotko, mówiłam ci żebyś się nie odwracał! - powiedziała Madame Maklin, która szyła mi szatę.
- Jestem Ell a ty? - Zapytała się.
- David. - przedstawiłem się. Przez chwilę panowała cisza.
- Do.. jakiego domu chciałbyś trafić? - Zapytała się po chwili by przerwać ciszę..
- Trafię do Ombrelune.
- Trafię?
- Tak.
- Ale wiesz że to jest losowe..
- Tak. Wiem.
- Jesteś mało rozmowny... Czemu dajesz takie krótkie odpowiedzi?
- Bo tak lubię. Przyzwyczajenie. Jesteś czystej krwi? - Zapytałem nagle.
Ell.?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz