Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




środa, 28 sierpnia 2013

Bellefeuille: Od Erica cd. Mai

Przeddzień wyjazdu do akademii. Mama przynosiła ze strychu coraz to nowe kuferki, walizki, kufry i walizeczki, a ja gromiłem ją wzrokiem z każdym nowym gratem w moim pokoju. Wreszcie do akcji wkroczył tata.
- Kochanie - załamał ręce, w międzyczasie przeciskając się do mojego łóżka przez ogrom skrzyń i plecaków - Kochanie - powtórzył, stając oko w oko z małżonką - jestem pewien, że nasz młody czarodziej poradzi sobie spokojnie z jednym kufrem!
"Młody czarodziej..." - powtórzyłem w myślach - "Młody PÓŁczarodziej" - poprawiłem ojca również w myślach. Dla nich nie miało to znaczenia. Mama w ogóle nie mieszała się w sprawy magii. Ojciec był czarodziejem czystej krwi. Bardzo ambitnym i zdolnym zresztą. Pewnie sam wyśmiewał się ze szlamów w moim wieku. Chyba zauważył moją posępną minę, bo poprosił matkę o zostawienie nas samych.
- Martwisz się czymś? - zagaił, gdy wyszła.
- Nie. - uciąłem. Tak było łatwiej.
- Oczywiście, wiem, martwisz się. Akademia nie jest taka straszna, jak może ci się wydawać. Na pewno znajdziesz tam wiele przyjaciół. Fajny z ciebie gość!
Nie miałem ochoty słuchać jego gadania. On i tak nie wie, co mnie tak naprawdę martwi. Stara się, ale to nie wystarcza. Nie w tym przypadku...
- Dzięki, tato - rzuciłem - Mogę się spakować?
Poczułem ulgę, kiedy zostałem w pokoju sam. Wcale nie miałem zamiaru się pakować. Przynajmniej nie tak od razu. Miałem dużo ważniejsze rzeczy do przemyślenia.

* 1 września, Peron 9 i 3/4*

Zostałem odprowadzony przez całą rodzinę. Cała radość, którą czułem w chwili otrzymania listu, gdzieś prysła. Myślałem tylko o tym, by trafić do przedziału razem z kimś miłym. Znałem do tej pory tylko Mai i tą rudowłosą Jane. Zaklinałem się, by nie spotkać tego blondyna, który wyśmiewał się ze mną przez sklepem. Coś mi mówiło, że nie będzie to miła znajomość.
Nieśmiało zapukałem do drzwi jednego z przedziałów.
- Proszę - odpowiedział mi dziewczęcy, równie nieśmiały głos. Coś mi mówiło, że wiem, do kogo należy.
- Mai - uśmiechnąłem się. Odwzajemniła to. Byłem ciekawy, czy też poczuła ulgę, że mnie widzi. Włożyłem mój kufer na półkę i usiadłem na przeciwko niej. Wyciągnąłem z kieszeni płaszcza pudełko uwielbianych przeze mnie wiśni w czekoladzie. Podsunąłem je nieśmiało towarzyszce podróży.
- Dziękuję - sięgnęła po cukierka.
- Zdenerwowana?
- Bardzo... A ty?
- Jak nigdy...
Nagle drzwi do przedziału się otworzyły...

Kto do nas dołączy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy