-Owszem uświadomiła-powiedziałem rozgoryczony-Ale proszę cię, Amy!
Nie gniewaj się na mnie za to, że naskoczyła na mnie dziewczyna.
Avalon zamknęła książkę z głośnym trzaskiem i zamaszyście wyszła
z biblioteki. Westchnąłem.
~~*~~
-Nie ogarniem kobiet!-rzuciłem się na łóżko, twarzą w poduszkę.
-Nikt ich nie ogarnia - rzucił zza książki Luke. A co się stało?
Obróciłem się na plecy.
-Nati mnie pocałowała na korytarzu na oczach mojej dziewczyny! Ale co
ty wiesz, nie masz dziewczyny!
-Mam. Ale mnie jak na razie nikt nie całował, prócz niej.-na jego twarzy
pojawił się wyraz zamyślenia po czym dodał-Nie łam się, zaraz jej przejdzie
musi się tylko wyfochać.
-Fajne słowo...wyfochać...-mruknąłem i natychmiast zasnąłem.
~~*~~
Następnego dnia pod drzwi dormitorium luniaczek podstawiłem wielki,
tęczowy bukiet i zapukałem po czym ukryłem się za filarem.
Wyszła Amy i natychmiast się domyśliła o co chodzi.
-Incendio - mrukneła, a kwiaty stanęły w ogniu. Kiedy już stwierdziła,
że dość zaczerniały ugasiła płomień woda z różdżki.
-Popatrz na te kwiaty, Daniel!-powiedziała w eter.-One świetnie
obrazują nasz związek!-zatrzasnęła drzwi.
~~*~~
-Amy, przestań się dąsać!-nalegałem w drzwi jej dormitorium.
Otworzyły się. W progu stanęła niebiesko-włosa.
-Amy kazał ci to przekazać-pokazała mi środkowy palec
i weszła z powrotem. Siadłem zrezygnowany opierając się o drzwi.
Podszedł do mnie wysoki chłopak rok starszy ode mnie.
-Przeżywałem to samo-wyszczerzył się-Przejdzie jej za parę miesięcy.
Ukryłem twarz w dłoniach.
-Poklepałbym cie po plecach, ale jesteś szlamą, więc się brzydzę.
Odszedł.
-Amy, niech ci już przejdzie! Możesz mi podać veritaserum, zaczarować mnie!
I tak usłyszysz to samo, bo to PRAWDA! Ja-jej-nie-pocałowałem!
Avalon?
Nie gniewaj się na mnie za to, że naskoczyła na mnie dziewczyna.
Avalon zamknęła książkę z głośnym trzaskiem i zamaszyście wyszła
z biblioteki. Westchnąłem.
~~*~~
-Nie ogarniem kobiet!-rzuciłem się na łóżko, twarzą w poduszkę.
-Nikt ich nie ogarnia - rzucił zza książki Luke. A co się stało?
Obróciłem się na plecy.
-Nati mnie pocałowała na korytarzu na oczach mojej dziewczyny! Ale co
ty wiesz, nie masz dziewczyny!
-Mam. Ale mnie jak na razie nikt nie całował, prócz niej.-na jego twarzy
pojawił się wyraz zamyślenia po czym dodał-Nie łam się, zaraz jej przejdzie
musi się tylko wyfochać.
-Fajne słowo...wyfochać...-mruknąłem i natychmiast zasnąłem.
~~*~~
Następnego dnia pod drzwi dormitorium luniaczek podstawiłem wielki,
tęczowy bukiet i zapukałem po czym ukryłem się za filarem.
Wyszła Amy i natychmiast się domyśliła o co chodzi.
-Incendio - mrukneła, a kwiaty stanęły w ogniu. Kiedy już stwierdziła,
że dość zaczerniały ugasiła płomień woda z różdżki.
-Popatrz na te kwiaty, Daniel!-powiedziała w eter.-One świetnie
obrazują nasz związek!-zatrzasnęła drzwi.
~~*~~
-Amy, przestań się dąsać!-nalegałem w drzwi jej dormitorium.
Otworzyły się. W progu stanęła niebiesko-włosa.
-Amy kazał ci to przekazać-pokazała mi środkowy palec
i weszła z powrotem. Siadłem zrezygnowany opierając się o drzwi.
Podszedł do mnie wysoki chłopak rok starszy ode mnie.
-Przeżywałem to samo-wyszczerzył się-Przejdzie jej za parę miesięcy.
Ukryłem twarz w dłoniach.
-Poklepałbym cie po plecach, ale jesteś szlamą, więc się brzydzę.
Odszedł.
-Amy, niech ci już przejdzie! Możesz mi podać veritaserum, zaczarować mnie!
I tak usłyszysz to samo, bo to PRAWDA! Ja-jej-nie-pocałowałem!
Avalon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz