Poczułam ucisk w gardle. Łzy spływały mi po policzkach bez mojego zezwolenia. Chodź od oczu bił tylko chłód to właśnie złamał mi serce. Odbiegłam od niego zanosząc się dość głośnym płaczem. Wpadłam do dormitorium a z niego do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko tłumiąc płacz w poduszce. Poczułam czyjąś delikatną dłoń na ramieniu. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyłam Rosalie.
- Chłopcy to du*ki -uśmiechnęła się jak czytając mi w myślach. -A jeśli ci to pomorze to zmień kolor na czer... Znaczy na inny kolor niż masz.
Zaśmiałam się delikatnie. Chciała ująć żebym "farbnęła" się na emo lecz niestety moje włosy już były czarne jak smoła więc już bardziej czarniejszych nie mogłam mieć.
- Tak więc wstań i idź z wypiętą piersią -powiedziała -Może w końcu znajdziesz takiego któremu naprawdę będziesz mogła zaufać a na razie ten kto cię skrzywdził niech ma za swoje. Pełna ignorancja i wredota godna luniaka.
- Skąd wiedziałaś że chodzi o chłopaka? -spytała u siadłam a jedną ręką wytarłam załzawione policzki.
- Może przeczucie, a może po prostu wiedziałam -zaśmiała się -Tak więc Amy nie łam się. Tyle przed tobą. Nie warto dla kogoś się łamać.
- Dzięki akurat potrzebowałam psychologa -zaśmiałam się po czym podeszłam do biurka i z furią zaczęłam skrobać piórem po kartce pisząc następująco:
"Drogi" Danielu! To koniec i nie próbuj się usprawiedliwiać! The End! Może gdybyś się z nią nie obściskiwał na środku korytarza była bym ci może i wybaczyła. Lecz przykro mi że tak to się potoczyło. Twoja była Amy teraz dla ciebie Avalone
Podeszłam do mojej sowy po czym wyszłam z dormitorium i poszłam na błonia.
-Wiesz dokąd masz lecieć kochana -powiedziałam i dałam jej list -Przy okazji go dzióbnij od mnie.
Sowa zahuczała i odleciała. Odgarnęłam włosy po czym ruszyłam do biblioteki by wszystkie smutki przelać na książki. Coś czułam że prawdopodobnie zasnę nad książkami. Powitałam promiennym uśmiechem bibliotekę i chwyciłam za pierwszą lepszą książkę. Zaczęłam przewracać karki a jakieś ciekawe cytaty zapisywań na ostatniej stronie jakiegoś mojego starego zeszytu. Nagle zauważyłam że ktoś obok mnie się przysiadł. Daniel otworzył usta by znów się tłumaczyć. Zauważyłam że ma delikatnie zranione ucho.
- Na ma o czym rozmawiać -powiedziałam nie podnosząc wzroku z nad książki -Moja sowa dała ci do zrozumienia.
<Daniel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz