-Aaaaarrrghh! Mokre!-krzyknąłem przecierając oczy.
-A masz!-zawołała ponownie Amy i zaśmiała się radośnie.
*************
Skończyła się ceremonia przydziału, a ja poszedłem do PW Papillonlisse
i zapadłem się w tak znajomym i przyjaznym fotelu obitym czerwonym aksamitem.
-Aaahh....wreszcie...spokój i relaks...
-Ja bym na twoim miejscu się tak nie cieszyła.
Wywróciłem oczami. To była Nati, ładna i sympatyczna, ale natrętna
dziewczyna. A na dodatek zakochana we mnie od początku pierwszej klasy.
-Bo?-westchnąłem.
-Jutro zaczyna się nauka. Nowe trudy, wyzwania, nawały prac. Ale jak
chcesz....-siadła kokieteryjnie na podramienniku mojego fotela-Ale wiesz....-mówiła
szeptem-Jeśli zechcesz....możemy przebrnąć przez te trudności razem...
Zauważyłem, że jej twarz niebezpiecznie zbliża się do mojej. Odsunąłem ją
lekko od siebie i chcąc zmienić temat zagadnąłem:
-Aaa, jak ci minęły wakacje?
Nati nadąsała się, ale odpowiedziała.
-Fajnie. Byłam w Rzymie i nad morzem, a ty?
-Na Karaibach z moją DZIEWCZYNĄ.-rzekłem z naciskiem.
-Dzie...dziewczyną!?-jej oczy wytrzeszczyły się do wielkości galeonów.-Aaa...jaką?
-Jest z Ombrelune. Mugolaczka, bardzo ładna.-odpowiedziałem chłodno-A teraz,
jeśli Naciu pozwolisz, idę spać, bo jak sama powiedziałaś, jutro zaczyna się ostra robota.
I bez słowa wstałem i poszedłem spać.
*******
W tygodniu nie było szans na spotkania z Amy. Tylko zaklęcia były z Luniakami,
a i wtedy nie było szansy na rozmowę. Dopiero w piątek, po lekcjach, kiedy
siedziałem w PW usłyszałem pukanie w szybę i zobaczyłem sowę Amy.
Wpuściłem ptaka do środka i odczytałem krótką notatkę.
Chodź na błonie, jestem niedaleko wieży Papillonlisse. Amy
Odesłałem sowę i wyjrzałem przez okno. Na błoniach rzeczywiście była
dziewczyna i patrzyła w stronę okna. Pomachałem jej i pobiegłem do wyjścia.
-Chwila, Dan, gdzie lecisz?-spytał Rick.
-Na błonie.
Zdążyłem jeszcze przez ramię spojrzeć, jak wszyscy chłopcy i Nati rzucają się do okna.
*********
-Daniel!
-Amy!
Rzuciła mi się na szyję.
-Ło matko, co za tydzień-westchnęła przytulając się do mnie.
-Owszem, pierwszy jest najgorszy-odwzajemniłem uścisk. Zerknąłem
w stronę okna, w którym przed chwilą stałem. Nadal było widać głowy ciekawskich.
-Idziemy na spacer? Dawno tu nie byłam-rozejrzała się.
*********
Tylko myśl o czekających mnie spacerach z Amy dawała mi przetrwać
kolejne męczące tygodnie nauki. Jednak w któryś piątek, kiedy biegłem
korytarzem na spotkanie z dziewczyną zatrzymałem się cal przed Nati.
-Biegniesz do Avalon?-spytała chłodno.
-Skąd wiesz jak ma na imię!?
-Wierz lub nie, ale ja też mam znajomości w innych domach. I chciałabym się
z tobą krótko pożegnać, przed zerwaniem znajomości.
-Zerwaniem...!?
Nie dokończyłem, bo Nati mnie zaczęła całować, a uścisk miała żelazny.
Trzymała jak w imadle. Kątek oka dostrzegłem ruch. Kiedy dziewczyna mnie
w końcu puściła, obok stała...Amy, zalana łzami.
-Długo nie przychodziłeś, jednak widzę, że w czymś przeszkadzam!
I pobiegła korytarzem.
-Amy!-odepchnąłem Natki, tym razem mocno i nie dbając, czy leży czy oparła
się o ścianę, biegłem za Amy.
Amy?
-A masz!-zawołała ponownie Amy i zaśmiała się radośnie.
*************
Skończyła się ceremonia przydziału, a ja poszedłem do PW Papillonlisse
i zapadłem się w tak znajomym i przyjaznym fotelu obitym czerwonym aksamitem.
-Aaahh....wreszcie...spokój i relaks...
-Ja bym na twoim miejscu się tak nie cieszyła.
Wywróciłem oczami. To była Nati, ładna i sympatyczna, ale natrętna
dziewczyna. A na dodatek zakochana we mnie od początku pierwszej klasy.
-Bo?-westchnąłem.
-Jutro zaczyna się nauka. Nowe trudy, wyzwania, nawały prac. Ale jak
chcesz....-siadła kokieteryjnie na podramienniku mojego fotela-Ale wiesz....-mówiła
szeptem-Jeśli zechcesz....możemy przebrnąć przez te trudności razem...
Zauważyłem, że jej twarz niebezpiecznie zbliża się do mojej. Odsunąłem ją
lekko od siebie i chcąc zmienić temat zagadnąłem:
-Aaa, jak ci minęły wakacje?
Nati nadąsała się, ale odpowiedziała.
-Fajnie. Byłam w Rzymie i nad morzem, a ty?
-Na Karaibach z moją DZIEWCZYNĄ.-rzekłem z naciskiem.
-Dzie...dziewczyną!?-jej oczy wytrzeszczyły się do wielkości galeonów.-Aaa...jaką?
-Jest z Ombrelune. Mugolaczka, bardzo ładna.-odpowiedziałem chłodno-A teraz,
jeśli Naciu pozwolisz, idę spać, bo jak sama powiedziałaś, jutro zaczyna się ostra robota.
I bez słowa wstałem i poszedłem spać.
*******
W tygodniu nie było szans na spotkania z Amy. Tylko zaklęcia były z Luniakami,
a i wtedy nie było szansy na rozmowę. Dopiero w piątek, po lekcjach, kiedy
siedziałem w PW usłyszałem pukanie w szybę i zobaczyłem sowę Amy.
Wpuściłem ptaka do środka i odczytałem krótką notatkę.
Chodź na błonie, jestem niedaleko wieży Papillonlisse. Amy
Odesłałem sowę i wyjrzałem przez okno. Na błoniach rzeczywiście była
dziewczyna i patrzyła w stronę okna. Pomachałem jej i pobiegłem do wyjścia.
-Chwila, Dan, gdzie lecisz?-spytał Rick.
-Na błonie.
Zdążyłem jeszcze przez ramię spojrzeć, jak wszyscy chłopcy i Nati rzucają się do okna.
*********
-Daniel!
-Amy!
Rzuciła mi się na szyję.
-Ło matko, co za tydzień-westchnęła przytulając się do mnie.
-Owszem, pierwszy jest najgorszy-odwzajemniłem uścisk. Zerknąłem
w stronę okna, w którym przed chwilą stałem. Nadal było widać głowy ciekawskich.
-Idziemy na spacer? Dawno tu nie byłam-rozejrzała się.
*********
Tylko myśl o czekających mnie spacerach z Amy dawała mi przetrwać
kolejne męczące tygodnie nauki. Jednak w któryś piątek, kiedy biegłem
korytarzem na spotkanie z dziewczyną zatrzymałem się cal przed Nati.
-Biegniesz do Avalon?-spytała chłodno.
-Skąd wiesz jak ma na imię!?
-Wierz lub nie, ale ja też mam znajomości w innych domach. I chciałabym się
z tobą krótko pożegnać, przed zerwaniem znajomości.
-Zerwaniem...!?
Nie dokończyłem, bo Nati mnie zaczęła całować, a uścisk miała żelazny.
Trzymała jak w imadle. Kątek oka dostrzegłem ruch. Kiedy dziewczyna mnie
w końcu puściła, obok stała...Amy, zalana łzami.
-Długo nie przychodziłeś, jednak widzę, że w czymś przeszkadzam!
I pobiegła korytarzem.
-Amy!-odepchnąłem Natki, tym razem mocno i nie dbając, czy leży czy oparła
się o ścianę, biegłem za Amy.
Amy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz