-Kupmy może te instrumenty na muzykologię.
-OK, dobry pomysł.
Weszliśmy do sklepu muzycznego, gdzie wybrałam srebrny flet poprzeczny
za 70 galeonów. Dmuchnęłam w niego. Wydobył się srebrzysty dźwięk, który
w miarę upływu czasu dźwięk nie słabła, ale wręcz przeciwnie-potężniał, nie
tracąc na delikatności.
-Kupuję!-dałam pieniądze na ladę i zwróciłam się do Luke'a-A ty co kupisz?
-Gitarę.
Weszliśmy oboje w głąb sklepu, gdzie znajdowały się gitary.
Po chwili oglądaliśmy czarną gitarę akustyczną ze wzorem roślinnym wokół
otworu rezonansowego.
Uderzyłam w struny. Dźwięk był czysty i przyjemny.
-Śliczna jest!-szepnęłam.Uśmiechnął się szarmancko:
-Nie tak bardzo jak ty.
Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok, by natrafić na miażdżące Luke'a
spojrzenie Pianki zza kontrabasów.
Podeszliśmy do Viji.
-A ty co kupisz?
Zastanowiła się:
-Kupię sobie didżeridu i zostanę Aborygenem.
Zaśmialiśmy się.
-A ja jestem wirtuozem w graniu na nerwach!-dorzuciła swoje trzy grosze
Pianka. Rozesmialiśmy się jeszcze głośniej.
-Ejże! Młodzieży! Te instrumenty są bardzo wrażliwe na hałas! Albo milczycie,
albo płacicie i zmykacie.
Zapłaciliśmy. Dopiero za drzwiami ryknęliśmy pełnym śmiechem.
-Dzięki za komplement-dopiero podziękowałam.
Luke?
-OK, dobry pomysł.
Weszliśmy do sklepu muzycznego, gdzie wybrałam srebrny flet poprzeczny
za 70 galeonów. Dmuchnęłam w niego. Wydobył się srebrzysty dźwięk, który
w miarę upływu czasu dźwięk nie słabła, ale wręcz przeciwnie-potężniał, nie
tracąc na delikatności.
-Kupuję!-dałam pieniądze na ladę i zwróciłam się do Luke'a-A ty co kupisz?
-Gitarę.
Weszliśmy oboje w głąb sklepu, gdzie znajdowały się gitary.
Po chwili oglądaliśmy czarną gitarę akustyczną ze wzorem roślinnym wokół
otworu rezonansowego.
Uderzyłam w struny. Dźwięk był czysty i przyjemny.
-Śliczna jest!-szepnęłam.Uśmiechnął się szarmancko:
-Nie tak bardzo jak ty.
Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok, by natrafić na miażdżące Luke'a
spojrzenie Pianki zza kontrabasów.
Podeszliśmy do Viji.
-A ty co kupisz?
Zastanowiła się:
-Kupię sobie didżeridu i zostanę Aborygenem.
Zaśmialiśmy się.
-A ja jestem wirtuozem w graniu na nerwach!-dorzuciła swoje trzy grosze
Pianka. Rozesmialiśmy się jeszcze głośniej.
-Ejże! Młodzieży! Te instrumenty są bardzo wrażliwe na hałas! Albo milczycie,
albo płacicie i zmykacie.
Zapłaciliśmy. Dopiero za drzwiami ryknęliśmy pełnym śmiechem.
-Dzięki za komplement-dopiero podziękowałam.
Luke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz