-Szczerze? TO chciałam się zapytać o to samo, tylko brak mi było odwagi.
-Czyli jesteśmy parą?-wykrztusił.
-Na to wygląda.
Przytuliałam go, ale zaraz odskoczyłam, bo nad jego ramieniem
dostrzegłam rudą czuprynę Vi.
-Może lepiej nie?
****
W przedziale gadaliśmy o wszystkim i o niczym. O animagach, o szkole,
o glanach...
****
Siadłam w PW Bellefeuille. Nareszcie, w szkole. Brzmi to dziwnie, ale tak
jest:> Nagle wszedł Luke, a wszyscy z Belle obdarzyli go niechętnym spojrzeniem.
-Luke!? Jak tu wszedłeś?
-Z trudem-wrył się obok mnie na fotel.-To wasze ptaszydło zadaje strasznie
trudne pytania. Co to ma być!? Co było pierwsze-Feniks czy ogień!? Ledwo
sie wyrobiłem, bo ptak już przysypiał.
-A czemu w ogóle przyszedłeś?
-Nuży mnie patrzenie na pierwszorocznych-wzruszył ramionami.
-Ty to jednak jesteś potworem, wiesz?
-Bo co?
-A nie pomyślałeś, że rok temu drugorocznych też nużyła twoja ekscytacja?
I spieprzaj z fotela! To, że tu jesteś, nie znaczy, że mas zsię panoszyć!-zepchnęłam go.
-No no, Lilianne! Nie poznaję cię! Najpierw boisz się spojrzeć mi w oczy,
żeby mnie nie urazić, a teraz spieprzaj i spychasz z fotela? Nooooo.
-Weź, przestań.
Luke?
-Czyli jesteśmy parą?-wykrztusił.
-Na to wygląda.
Przytuliałam go, ale zaraz odskoczyłam, bo nad jego ramieniem
dostrzegłam rudą czuprynę Vi.
-Może lepiej nie?
****
W przedziale gadaliśmy o wszystkim i o niczym. O animagach, o szkole,
o glanach...
****
Siadłam w PW Bellefeuille. Nareszcie, w szkole. Brzmi to dziwnie, ale tak
jest:> Nagle wszedł Luke, a wszyscy z Belle obdarzyli go niechętnym spojrzeniem.
-Luke!? Jak tu wszedłeś?
-Z trudem-wrył się obok mnie na fotel.-To wasze ptaszydło zadaje strasznie
trudne pytania. Co to ma być!? Co było pierwsze-Feniks czy ogień!? Ledwo
sie wyrobiłem, bo ptak już przysypiał.
-A czemu w ogóle przyszedłeś?
-Nuży mnie patrzenie na pierwszorocznych-wzruszył ramionami.
-Ty to jednak jesteś potworem, wiesz?
-Bo co?
-A nie pomyślałeś, że rok temu drugorocznych też nużyła twoja ekscytacja?
I spieprzaj z fotela! To, że tu jesteś, nie znaczy, że mas zsię panoszyć!-zepchnęłam go.
-No no, Lilianne! Nie poznaję cię! Najpierw boisz się spojrzeć mi w oczy,
żeby mnie nie urazić, a teraz spieprzaj i spychasz z fotela? Nooooo.
-Weź, przestań.
Luke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz