Przejechałam palcem po drzwiach wejściowych, po czym bez
zastanowienia pchnęłam je z całej siły aż stanęły przede mną otworem.
Naraz ogarnęła mnie niepodobna do mojej osoby niepewność
i powoli zaczynała pożerać trzewia. Mogłabym rzec, że poczułam
się niczym w domu, jednak w tym momencie byłoby to paskudnym
kłamstwem. Narzuciłam na ramiona koszulę z jasnego jeansu, która
do tej pory spoczywała w mojej dłoni.
Zrobiłam kilka kroków do przodu. Olbrzymie drzwi zatrzasnęły się
za mną, powodując zimny dreszcz na moich plecach. Scena niczym
z mugolskiego horroru... Może za chwilę zza któregoś posągu
wyskoczy upiór? Miejmy nadzieję, bo na razie czuję się niezwykle
nieswojo, a straszydło na pewno rozluźniłoby nastrój - swoją drogą
był on całkiem inny niż w Durmstrangu, w którym przez ostatnie półtora
roku mieszkałam. Nazwałam ten okres wymianą. Nietrafioną wymianą,
za którą odpowiedzialny był mój własny ojciec. Chęć posiadania dzieci
wychowanych na czarnej magii była od niego silniejsza, więc wraz
z bratem udaliśmy się na ''okres próby''. Ja wróciłam, Ryan niestety nie - poczuł
się zbyt beztrosko i ciągle powtarzał, że tylko tam jest wolny. Może wróciłam
dlatego, że nie odpowiadało mi spędzenie kilku lat z samymi facetami bez
ani jednej dziewczyny w obrębie kilkuset kilometrów?
Nagle wszystko wydało się obce, a na pewno nie pomagały ciekawskie
spojrzenia przechodzących obok mnie uczniów. Zerknęłam na swój ubiór,
który najprawdopodobniej tak przyciągał ich wzrok. Biały crop top i dopasowane
legginsy w kolorze głębokiej czerni nie były tutaj codziennym widokiem.
Przydałby mi się teraz mundurek, jednak ze starego dawno wyrosłam,
a nowy spoczywał na dnie kufra. W moim dormitorium. Zaczęłam nerwowo
miętolić skrawek koszuli, rzucając na boki rozbieganym spojrzeniem.
Musiałam odnaleźć kogoś kto zechciałby zaprowadzić mnie do gabinetu
dyrektorki, którą musiałam poinformować o swoim przybyciu. Dogoniłam
pewnego chłopaka - wydawał się być z mojego roku, a do tego zauważyłam
przystojne rysy twarzy, więc od razu postanowiłam poradzić się właśnie jego.
- Przepraszam. - pociągnęłam go za materiał ubrania, zachęcając do
zatrzymania się. Omal nie zabiłam się poprzez potknięcie o niezawiązane
sznurówki creepersów. - Nie za bardzo wiem gdzie znajduje się gabinet
dyrektorki... Mógłbyś mnie tam zaprowadzić? - dodałam, przyjmując jeden
z milszych tonów. Uśmiechnęłam się przy tym, a niepewność w jednym
momencie zniknęła z mojej twarzy.
<Któryś chłopak z trzeciego roku skusi się na zaczepkę Ari? ^-^
Poza tym... Nie zabijajcie za beznadziejność tego wpisu, ale miałam dość długą przerwę w pisaniu, więc wyszłam z wprawy. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni i ponownie zdołam pisać coś na poziomie.>
zastanowienia pchnęłam je z całej siły aż stanęły przede mną otworem.
Naraz ogarnęła mnie niepodobna do mojej osoby niepewność
i powoli zaczynała pożerać trzewia. Mogłabym rzec, że poczułam
się niczym w domu, jednak w tym momencie byłoby to paskudnym
kłamstwem. Narzuciłam na ramiona koszulę z jasnego jeansu, która
do tej pory spoczywała w mojej dłoni.
Zrobiłam kilka kroków do przodu. Olbrzymie drzwi zatrzasnęły się
za mną, powodując zimny dreszcz na moich plecach. Scena niczym
z mugolskiego horroru... Może za chwilę zza któregoś posągu
wyskoczy upiór? Miejmy nadzieję, bo na razie czuję się niezwykle
nieswojo, a straszydło na pewno rozluźniłoby nastrój - swoją drogą
był on całkiem inny niż w Durmstrangu, w którym przez ostatnie półtora
roku mieszkałam. Nazwałam ten okres wymianą. Nietrafioną wymianą,
za którą odpowiedzialny był mój własny ojciec. Chęć posiadania dzieci
wychowanych na czarnej magii była od niego silniejsza, więc wraz
z bratem udaliśmy się na ''okres próby''. Ja wróciłam, Ryan niestety nie - poczuł
się zbyt beztrosko i ciągle powtarzał, że tylko tam jest wolny. Może wróciłam
dlatego, że nie odpowiadało mi spędzenie kilku lat z samymi facetami bez
ani jednej dziewczyny w obrębie kilkuset kilometrów?
Nagle wszystko wydało się obce, a na pewno nie pomagały ciekawskie
spojrzenia przechodzących obok mnie uczniów. Zerknęłam na swój ubiór,
który najprawdopodobniej tak przyciągał ich wzrok. Biały crop top i dopasowane
legginsy w kolorze głębokiej czerni nie były tutaj codziennym widokiem.
Przydałby mi się teraz mundurek, jednak ze starego dawno wyrosłam,
a nowy spoczywał na dnie kufra. W moim dormitorium. Zaczęłam nerwowo
miętolić skrawek koszuli, rzucając na boki rozbieganym spojrzeniem.
Musiałam odnaleźć kogoś kto zechciałby zaprowadzić mnie do gabinetu
dyrektorki, którą musiałam poinformować o swoim przybyciu. Dogoniłam
pewnego chłopaka - wydawał się być z mojego roku, a do tego zauważyłam
przystojne rysy twarzy, więc od razu postanowiłam poradzić się właśnie jego.
- Przepraszam. - pociągnęłam go za materiał ubrania, zachęcając do
zatrzymania się. Omal nie zabiłam się poprzez potknięcie o niezawiązane
sznurówki creepersów. - Nie za bardzo wiem gdzie znajduje się gabinet
dyrektorki... Mógłbyś mnie tam zaprowadzić? - dodałam, przyjmując jeden
z milszych tonów. Uśmiechnęłam się przy tym, a niepewność w jednym
momencie zniknęła z mojej twarzy.
<Któryś chłopak z trzeciego roku skusi się na zaczepkę Ari? ^-^
Poza tym... Nie zabijajcie za beznadziejność tego wpisu, ale miałam dość długą przerwę w pisaniu, więc wyszłam z wprawy. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni i ponownie zdołam pisać coś na poziomie.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz