Zagubionych Dusz

Punktacja - Info

* Domów

~*~~*~~*~
120 Pkt. ~~ 105Pkt. ~~ 200Pkt. ~~ 425 Pkt.


Papillonlisse - 0 Pkt.
Bellefeuille - 0 Pkt.
Ombrelune - 0 Pkt.
Héroiqueors - 0 Pkt.

Puchar Domu; 1. Kliknij, 2. Kliknij,

UWAGA

Blog przeniesiony!

Link w poście poniżej!




środa, 16 lipca 2014

Bellefeuille: od Lilianne do Luke'a

Jechałam na mojej Issuny. Była to jedyna zwykła klacz w stadninie Beauxbatons. Pegazy i jednorożce ją nieco odsuwały, bo nie umiała latać, ani nie dysponowała pięknym rogiem. Czasem mam wrażenie, kiedy tak patrzę na padok, że pegazy złośliwie wzlatują w powietrze i krążą tuż nad głową Issuny. Niestety, żaden młody czarodziej ze szkoły nie chciał mieć zwykłego konia i moja ukochana klacz była całkiem sama.
Wyjechałam poza tereny stadniny, do zielonej części lasu, gdzie jeszcze nie krążyły różne mroczne stworzenia. Pogładziłam białą szyję klacyz:
-Dla mnie jesteś wyjątkowa. W końcu wśród tych wszystkich magicznych stworzeń, ty jesteś magiczna swoją normalnością.
Usłyszałam odległe, rozpaczliwe rżenie. Skierowałam Issuny w tamtą stronę. Na polanie, uwiązany do grubego drzewa wierzgał ogier





Dookoła zbliżały się do niego postacie w kapturach. Wyciągnęłam różdżkę i krzyknęłam w stronę stojcąego najbliżej:
-Rictusempra!
Odleciał do tyłu. To samo zrobiłam z resztą, która jednak stała za daleko, by mnie sięgnąć.
Wykorzystując czas, kiedy postaci leżały na ziemi, nieprzystosowane do zaklęć podbiegłam do ogiera i unikając jego kopyt, spuściłam z uwięzi. Myślałam, że odleci, ale on podstawił się do wejścia na jego grzbiet. Wiedząc, że takiego zaproszenia nie można zignorować, wsiadłam i gwizdnęłam na Issuny, aby biegła za nami. Ogier się wzniósł i skierował dokładnie w stronę przeciwną do stajni i Akademii. Przerażona chwyciłam go za sznur zwisający u pyska i przekręciłam. Niechętnie, ogier posłuchał i poleciał, gdzie mu kazałam.
-Nazwę cię Kazan-powiedziałam do niego. Wstrząsnął grzywą i na widok innych pegazów skierował się na padok. Dopiero po chwili pojawiła się Issuny, obrażona, że poleciałam na jakimś skrzydlatym snobie, zostawiając ją na pastwę dzikich zwierząt. Zarżała i skierowała się z wysoko uniesioną głową do boksu. Trudno. Potem się zajmę jej fochami, teraz trzeba obadać ogiera.
Sprawdziłam, czy się nie zranił, lecz prócz drobnych skaleczeń nic nie znalazłam.
Miałam utrudnione funkcjonowanie, ponieważ inne pegazy, zaciekawione przybyszem, chciały dokładnie go poznać.
~~*~~
-WOW! Nowy koń?-zdziwił się mój chłopak-To mi chciałaś pokazać? Ale wielki...
Podszedł do Kazana i ostrożnie pogładził po pysku.
-Piękny, Nie?
-Piękny...co na to Issuny?
-Nadal ma focha, ale jej przejdzie, kiedy się zacznie nudzić, wredna krowa-zaśmiałam się pod nosem.

Luke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy