Błyskawicznie poderwałam się z ziemi, sięgając jednocześnie po różdżkę. To samo zrobił nieszczęśnik, czy raczej nieszczęśnica, która raczyła na mnie wpaść.
Obie stałyśmy celując w siebie różdżkami i mordując wzajemnie spojrzeniami. Zarzuciłam głową, odrzucając grzywkę z oczu.
-Co masz na swoją obronę?-zapytałam lodowato.
-Właśnie chciałam zapytać o to samo. Z ust wręcz mi to wyjęłaś.-syknęła tamta.
-Widzisz, jaka jestem przenikliwa.
-Skoroś taka przenikliwa, czemu nie wiesz, co mam na swoją obronę?
-Nie zwykłam interesować się motywami takich szumowin. Jestem praktyczna.
-Wyobrażam sobie, że rodzice cię kochali? Zapewne tak, bo taką sympatyczną osóbkę da się wytłumaczyc wyłącznie miłością rodziców.
-Czego nie można powiedzieć o tobie.
-Expelliarmus!
-Protego!-zaklęcie dziewczyny odbiło się i skierowało na nią, jednak i ona zdążyła użyć tarczy.
-Niezły refleks...
Wokół nas zaczęła gromadzić się widownia żądna wrażeń.
Byłoby doszło do dalszej walki, ale zadzwonił dzwonek.
Po raz ostatni rzuciłam w dziewczynę jadowite spojrzenie i skierowałam się na OPCM. Przy okazji, nie rozumiem tej idiotycznej nazwy przedmiotu. Po co bronić się przed Czarną Magią? Uroki są ciekawe i przydatne, ale dość mam tej nazwy. Obrona Przed Czarną Magią... pff...
~~*~~
Po OPCM oczywiście, MUSIAŁAM wpaść na rzeczoną dziewczynę. I ona i ja, po dzwonku poderwałyśmy się pierwsze i piewrsze skierowałyśmy się do wyjścia.
Effy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz