- Coś sensownego? Masz na myśli trening? Ni chuja. Mi starczy wysiłku na tydzień - wyszczerzyłem się do dziewczyny i bezceremonialnie rzuciłem się na jej łóżko.
Dosyć długo ciągnęła się gadka-szmatka na temat pogody ("ależ ja nie lubię jesieni, jest taka dołująca"), quidditcha ("Armaty ostatnio wygrały z naszymi 300 do 150!") lub szkoły ("jeszcze jedno N z numerologii i oszaleję").
- Jesteś głupi - oznajmiła nagle Ell, ni z tego, ni z owego.
- Ta? Czemu?
- Czy ty kiedykolwiek powiedziałeś o uczuciu do czegoś lub... - Zawahała się. - kogoś... szczerze?
- Na przykład?
- Na przykład mówisz, że uwielbiasz quidditcha, a nie chce ci się trenować.
- Ale ty jesteś czepliwa... Nie lubię, jak ktoś mnie do czegoś zmusza - oznajmiłem i położyłem się na boczku plecami do niej, co miało być znakiem zakończenia konwersacji. Miała strasznie milutką pościel. Skojarzyła mi się z chmurką. Chwyciłem rożek kołdry i wtuliłem w nią głowę. Zamknąłem oczy. Tak mi dobrze...
Obudziło mnie niespodziewane szturchnięcie w ramię. Gwałtownie się ocknąłem.
- Nie śpię! - wykrzyknąłem.
Spojrzałem za okno. Było późne popołudnie.
- Ależ wcale - parsknęła Ell. - Co ci się śniło?
Zmarszczyłem czoło i zmobilizowałem wszystkie szare komórki do odtworzenia myśli z ostatniego czasu. Kiedy w końcu te do mnie dotarły, zmieszałem się niesamowicie.
- Quidditch - bąknąłem natychmias. Co miałem jej powiedzieć? Że praktycznie co noc ostro rżnę ją, Rosalie, Ari lub Clarr i to w rozmaitych pozycjach, strojach i miejscach?
- Serio? - Ellie zaczęła rechotać.
- A co? - spytałem tym samym zdawkowym tonem.
- Mówiłeś przez sen. Zacytować? - Nie poczekała na odpowiedź. - Mocniej, mocniej... Jesteś zajebista... Mów mi "tatuśku"... Połknij... - Nieznacznie się skrzywiła. - Zaraz dostaniesz klapsa... Masz szparkę jak Rów Mariański... Czuję się jak Kolumb...
- Dobrą masz pamięć - warknąłem.
Poczułem, że rumienię się ze wstydu. Ona o dziwo jakoś nie wyglądała na speszoną. Zwijała się za to ze śmiechu.
- Ty wiesz - zaczęła nieco poważniej - sny tak naprawdę nie przekazują swojej dosłownej treści. Są pełne symboli.
- Tak? To twoim zdaniem co oznaczają moje sny z podtekstem?
- Hm... Moim zdaniem za mało pieprzysz - powiedziała rzeczowo. - Trzeba o tym powiadomić pracujące w kuchni skrzaty.
- Aleś ty zabawna. Ha, ha - mruknąłem ironicznie.
- Za pół godziny kolacja. - Ell zmieniła temat. - Idziemy?
Tak nawiasem mówiąc, położenie naszego domu jest dziwaczne. Wszyscy mówią, że schodzą na kolację, bo Wielka Sala jest na parterze. My natomiast na kolację wchodzimy, gdyż jesteśmy w podziemiu. Ale nieistotne. Taka rozkmina.
- Tak długo spałem?
- No trochę. Będzie ze sześć godzin...
Zamrugałem kilka razy. Dotarło do mnie, jak szczypią mnie oczy. Byłem zmęczony gorzej niż przedtem.
- Mój rekord to od godziny szesnastej po południu do ósmej rankiem następnego dnia. W ciuchach.
- Rany... No nieźle, nieźle - przyznała.
- Hm... To lecimy na żarło?
- Ta, w sumie możemy - przytaknęła Ell.
Zwlokłem się z jej łóżka i razem wyszliśmy z dormitorium.
- Ty debilu! - Ell dopadła mnie na korytarzu, ledwie zamknąłem drzwi gabinetu dyrektorki. No super. Jeszcze jej kazań mi brakowało. Nie dość, że Maxime zaprosiła sobie do szkoły połowę ministerstwa.
- Jaki debilu?
- JAKI DEBILU?! Ty! Ty jesteś debilem! Rzuciłeś na Leslie Cruciatusa, cioto?!
- Nie drzyj się tak!
- I tak już każdy wie...
- Davidek ma długi język, co?
- Daj spokój, Adam. Tu nie chodzi o Dave'a tylko o ciebie. Wiesz, co to znaczy "niewybaczalne"? Karygodne. Takie, którego się nie zapomina, bo jest straszne...
- Dobra, dobra, czaję. Przestań już - machnąłem na nią ręką i ruszyłem przed siebie. Miałem dosyć wysłuchiwania wszystkich tych zażaleń i pretensji.
- Co się z tobą dzieje?! - Elliezabeth nadal szła obok mnie.
- Nic - burknąłem. - A czemu ma się dziać?
- Jesteś... inny.
- Widocznie do tej pory mnie nie znałaś.
- Adam...
- Ta? - zatrzymałem się, słysząc jej rozpaczliwy głos.
- Co ci zrobią?
- Wyleją mnie - powiedziałem chłodno. Już widziałem uradowaną minkę tatuśka. - Ale nigdzie mnie nie zamkną. Minister stwierdził, że jestem nieszkodliwy, młody, nie myślałem nad tym co robię, nikogo nie skrzywdziłem, bo moja moc i umiejętności nie są jeszcze dosyć rozwinięte i takie tam. Za to dyraska nie ma zamiaru trzymać w szkole "bandziora i barbarzyńcy bez skrupułów".
Ell? Możesz ich trochę pokłócić ale żeby się pogodzili po paru minutach ^^
Oczywiście zrobić z Smoka Idiote co wszystkim gada!
OdpowiedzUsuńxD
~ Per Smok
Apropo to ze snem zajebiste xD
UsuńI zgadzam się z Ell!
Szybciutko Ell, do skrzatów pędź! xD
:P
Zajebiste bo moje xD Ale tak serio to był jej tekst z chata i tylko se go skopiowałam do notatnika i użyłam xD
Usuń~ Liv