Siedziałam sobie w pokoju wspólnym i czytałam książkę, kiedy podbiegły do mnie przyjaciółki, wielce podekscytowane.
-Wiesz co zrobił Adam?-zapytała Vi.
-Coś mu się stało?
-Tak, na głowę padł! Potraktował Leslie Cruciatusem!
~~*~~
Weszłam do Wielkiej Sali. Adama wszyscy unikali. Ja też się bałam. Bali się wszyscy. Dookoła nieko były trzy krzesła wolne z każdej strony. Biedak... przestępca, poprawiłam się w myślach. Przestępców się izoluje, jak smutni z tego powody by nie byli.
A jednak żal mi było nieletniego przestępcy. Lilianne Lavali, czy ty okazujesz litość wobec przestępców? Gdyby cały świat tak robił, być może nie istniałabyś, bo jakiś morderca zabiłby ci przodka!
A jednak... coś mi mówiło, że Adam nie jest mordercą. To Luniak, owszem, wredota, złośliwiec, zarozumialec i podrywacz nieziemski, ale na pewno nie morderca. Po posiłku, dokoła niego były 2 metry pustki z każdej strony. Przez cały dzień też.
Po wszystkich lekcjach zdobyłam się na odwagę i podeszłam. Otaczały mnie zdziwione i pełne zgrozy spojrzenia, ale nikt nie wyszedł i nie wyciągnął mnie ze "strefy Diabła", jak między sobą szeptali o tej pustce, ani nawet nie krzyknął "Nie idź tam!".
-Adam? Czy wszystko OK?
-Tak, jest świetnie! Właśnie cała szkoła się mnie boi! Nie może być lepiej!
-Po co od razu ten sarkazm?-spytałam urażona-Bądź co bądź, ja tu do ciebie podchodzę, na dystans mniejszy, niż 2 metry.
Adam? Lili pocieszycielka strapionych xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz