- Hym... - Udałem zamyślonego - Mam lepszy pomysł - Posłałem jej
jakże czarujący uśmiech, ona zaś uniosła pytająco brwi.
- Taaaaa... Jaki? - Zapytała przechylając lekko głowę w bok
- Aaaaa... Taki. - Powiedziałem i pocałowałem ją. Oczywiście oddała
mi pocałunek a ja na to tylko przygarnąłem ją bliżej pogłębiając go.
Po pewnym czasie okleiłem się do niej i uśmiechnąłem.
- I Jak? Wystarczająco dobry pomysł?
- Hym...
- Tak?
- Hym...
- Uznam to za Tak
- Hym... - I Tym razem to ona mnie pocałowała.
- Wiesz, że... musimy... iść na... obronę?...Hym.. - Spytałem między pocałunkami.
- YHym... - Przerwała pocałunek i powiedziała - No to chodźmy Romeo
- Ts... - Zaśmiałem się - Dobrze ma Julio - Powiedziałem otaczając ją ramieniem.
Ruszyliśmy powolutku nie śpiesząc się do zamku.
- Więc zostajesz w szkole tak?
- Tak jak już mówiłam nie mam zamiaru...!
- Lepić bałwana? - Wepchałem się w jej w zdanie
- Można tak powiedzieć.
Gdy byliśmy już w środku ruszyliśmy do sali od OPCM.
- To może przyjedź do mnie?
- Co?
- Wiesz... Ja muszę wrócić. Ojciec postanowił zrobić z nas szczęśliwą
i zgodną rodzinkę więc chce nas do siebie zbliżyć a ja nie mam zamiaru..
Przerwałem gdy zgromiła mnie wzrokiem.
- Eh... Po prostu będzie mi się samemu nudzić. Czasem pewnie wpadnie
do mnie David lub ja do niego. Wiadomo wigilię spędzamy razem ale...
Może chciałabyś spędzić te święta ze mną...? - Zapytałem nie pewnie.
Byliśmy już pod klasą dlatego przystanęliśmy. Czekałem az coś
powie ale chyba się zastanawiała. Gdy już otworzyła usta by coś
powiedzieć drzwi od klasy się otworzyły i Profesor Martínez zaprosił
nas do środka.
- Powiesz mi po lekcji - Mruknąłem do niej i chwyciwszy ją za rękę
weszliśmy do sali. A Profesor zaczął sprawdzać obecność
~*~
- Dobrze. Na dzisiejszych zajęciach zajmiemy się Patronusami.
Kto mi powie formułkę zaklęcia?
Mimowolnie moja ręka wystrzeliła w góre
- Tak, Petty? - Zapytał mnie.
- Ta formułka brzmi; Expecto Patronum .
- Dobrze a co ma wpływ na wykonanie zaklęcia?
- Eeem... Należy przypomnieć sobie jakieś szczęśliwe wspomnienie,
wykonać obrót różdżką (wysoko) i gwałtownym ruchem wycelować,
i oczywiście wypowiedzieć formułę: Expecto Patronum.
- Dobrze 10 Punktów dla Harpii.
- Chciałbym teraz by każdy razem ze mną przećwiczył wymowę zaklęcia.
Powtórzcie; Expecto Patronum!
- Expecto Patronum! - Cała klasa powtórzyła.
- Dobrze a teraz weźcie różdżki i zróbci tak jak ja, na razie bez formułki.
Powiedział i pokazał jakie ruchy należy wykonać różdżką.
- Dobrze a teraz każdy z was niech próbuje. Nie sadzę by po pierwszym
razie wam wyszło lecz może uda się niektórym z was do końca lekcji zrobić
swojego patronusa.
Każdy ćwiczył niektórym wychodziła mgiełka a niektóry nic a nic. Czyli
między innymi mnie. Jane już udało się mgiełkę zrobić. A profesor przechadzał
się po klasie i próbował pomóc tłumacząc jak mają trzymać różdżki lub że
to musi być naprawdę szczęśliwe wspomnienie i by poszukał w swojej głowie
takie które jest wystarczająco silne by stworzyć patronusa.
Po dziesięciu minutach już kapitulowałem. Jane prawie wyczarowała cielesnego
ja zaś byłem jednym z tych którzy nawet iskierki nie wyczarowali!
- Mam! - Zawołał ktoś radośnie niedaleko mnie a gdy spojrzałem w bok
zobaczyłem Davida oraz jak mniemam jego Patronusa - Smoka
''Świetnie! Nawet on wyczarował Patronusa!'' Pomyślałem wściekły!
- Co jest Petty?
- Co? - Odwróciłem sie i zobaczyłem profesora - A.. Nic Profesorze.
- Jak tam twoje postępy?
- Jako tako. - Mruknąłem pod nosem.
- Twojej jak mniemam dziewczynie oraz kuzynowi idzie świetnie, a widziałem
że w ogóle nie wyczarowałeś nic.. o jakim wspomnieniu myślałeś?
- Ja.. O.. Znaczy na początku o mojej mamie... Że jest ze mnie dumna.
Jej zdjęcia...
- Nie zadziałało ? - Pokręciłem przecząco głową
- Później kilka chwil z dzieciństwa. O moich dziadkach. Później o tym
jak tu przyjechałem i byłem szczęśliwy że będę chodził do szkoły we Francji
i to z Davidem... I kilka innych...
- Hymm.. To teraz poczekaj i pomyśl co sprawia, że robi ci się ciepło na sercu,
co cię uszczęśliwia samą myślą o tym. - Powiedział i poszedł do jakiego Luniaka.
Zacząłem się zastanawiać. Po chwili i rozglądać za tym czymś.
Wtedy zobaczyłem Jane jak po raz kolejny mówi formułkę i robi naburmuszoną
minkę i marszczy nosek gdy po raz kolejny wychodzi jej coś co jest na wpół
uformowaną mgiełką.
Zacząłem przypominać sobie chwilę spędzone z Wiewióreczką.
Nasz pierwszy pocałunek, bal, przejażdżki Hipogryfem, trening na którym
Jane z innymi z 4 drużyn nokautowali mnie z Davidem za zmarnowanie ponad
godziny treningu, Wesele, gdy dałem jej jednorożca i mnóstwo innych wspomnień..
Przypomniałem sobie nasze dzisiejsze pocałunki.. Po chwili poskładałem sobie
kilka najlepszych i szczęśliwszych z nią wspomnień i zamykając oczy i machając
różdżką wypowiedziałem formułkę.
- Expecto Patronum!
Otworzyłem oczy i.. O DZIWO! Z mojej różdżki wystrzelił promień, mgiełka
a po chwili mgiełka zaczęła formować się w wilka który zaczął biegać dookoła
mnie i nie tylko.
Zdziwiłem się ale zaraz uśmiechnąłem i popatrzyłem na Profesora który również
się uśmiechnąłem i kiwną do mnie głową że z miną "dobra robota". Posłałem też
uśmiech David'owi który przeszedł koło mnie i poklepał bo ramieniu, mówiąc.
- Kurka no! Któż by się spodziewał że to akurat wilk! - Zaśmiałem się razem z nim
po czym spojrzałem na Jane...
< Jane? Ale weny dostałam! :D >
jakże czarujący uśmiech, ona zaś uniosła pytająco brwi.
- Taaaaa... Jaki? - Zapytała przechylając lekko głowę w bok
- Aaaaa... Taki. - Powiedziałem i pocałowałem ją. Oczywiście oddała
mi pocałunek a ja na to tylko przygarnąłem ją bliżej pogłębiając go.
Po pewnym czasie okleiłem się do niej i uśmiechnąłem.
- I Jak? Wystarczająco dobry pomysł?
- Hym...
- Tak?
- Hym...
- Uznam to za Tak
- Hym... - I Tym razem to ona mnie pocałowała.
- Wiesz, że... musimy... iść na... obronę?...Hym.. - Spytałem między pocałunkami.
- YHym... - Przerwała pocałunek i powiedziała - No to chodźmy Romeo
- Ts... - Zaśmiałem się - Dobrze ma Julio - Powiedziałem otaczając ją ramieniem.
Ruszyliśmy powolutku nie śpiesząc się do zamku.
- Więc zostajesz w szkole tak?
- Tak jak już mówiłam nie mam zamiaru...!
- Lepić bałwana? - Wepchałem się w jej w zdanie
- Można tak powiedzieć.
Gdy byliśmy już w środku ruszyliśmy do sali od OPCM.
- To może przyjedź do mnie?
- Co?
- Wiesz... Ja muszę wrócić. Ojciec postanowił zrobić z nas szczęśliwą
i zgodną rodzinkę więc chce nas do siebie zbliżyć a ja nie mam zamiaru..
Przerwałem gdy zgromiła mnie wzrokiem.
- Eh... Po prostu będzie mi się samemu nudzić. Czasem pewnie wpadnie
do mnie David lub ja do niego. Wiadomo wigilię spędzamy razem ale...
Może chciałabyś spędzić te święta ze mną...? - Zapytałem nie pewnie.
Byliśmy już pod klasą dlatego przystanęliśmy. Czekałem az coś
powie ale chyba się zastanawiała. Gdy już otworzyła usta by coś
powiedzieć drzwi od klasy się otworzyły i Profesor Martínez zaprosił
nas do środka.
- Powiesz mi po lekcji - Mruknąłem do niej i chwyciwszy ją za rękę
weszliśmy do sali. A Profesor zaczął sprawdzać obecność
~*~
- Dobrze. Na dzisiejszych zajęciach zajmiemy się Patronusami.
Kto mi powie formułkę zaklęcia?
Mimowolnie moja ręka wystrzeliła w góre
- Tak, Petty? - Zapytał mnie.
- Ta formułka brzmi; Expecto Patronum .
- Dobrze a co ma wpływ na wykonanie zaklęcia?
- Eeem... Należy przypomnieć sobie jakieś szczęśliwe wspomnienie,
wykonać obrót różdżką (wysoko) i gwałtownym ruchem wycelować,
i oczywiście wypowiedzieć formułę: Expecto Patronum.
- Dobrze 10 Punktów dla Harpii.
- Chciałbym teraz by każdy razem ze mną przećwiczył wymowę zaklęcia.
Powtórzcie; Expecto Patronum!
- Expecto Patronum! - Cała klasa powtórzyła.
- Dobrze a teraz weźcie różdżki i zróbci tak jak ja, na razie bez formułki.
Powiedział i pokazał jakie ruchy należy wykonać różdżką.
- Dobrze a teraz każdy z was niech próbuje. Nie sadzę by po pierwszym
razie wam wyszło lecz może uda się niektórym z was do końca lekcji zrobić
swojego patronusa.
Każdy ćwiczył niektórym wychodziła mgiełka a niektóry nic a nic. Czyli
między innymi mnie. Jane już udało się mgiełkę zrobić. A profesor przechadzał
się po klasie i próbował pomóc tłumacząc jak mają trzymać różdżki lub że
to musi być naprawdę szczęśliwe wspomnienie i by poszukał w swojej głowie
takie które jest wystarczająco silne by stworzyć patronusa.
Po dziesięciu minutach już kapitulowałem. Jane prawie wyczarowała cielesnego
ja zaś byłem jednym z tych którzy nawet iskierki nie wyczarowali!
- Mam! - Zawołał ktoś radośnie niedaleko mnie a gdy spojrzałem w bok
zobaczyłem Davida oraz jak mniemam jego Patronusa - Smoka
''Świetnie! Nawet on wyczarował Patronusa!'' Pomyślałem wściekły!
- Co jest Petty?
- Co? - Odwróciłem sie i zobaczyłem profesora - A.. Nic Profesorze.
- Jak tam twoje postępy?
- Jako tako. - Mruknąłem pod nosem.
- Twojej jak mniemam dziewczynie oraz kuzynowi idzie świetnie, a widziałem
że w ogóle nie wyczarowałeś nic.. o jakim wspomnieniu myślałeś?
- Ja.. O.. Znaczy na początku o mojej mamie... Że jest ze mnie dumna.
Jej zdjęcia...
- Nie zadziałało ? - Pokręciłem przecząco głową
- Później kilka chwil z dzieciństwa. O moich dziadkach. Później o tym
jak tu przyjechałem i byłem szczęśliwy że będę chodził do szkoły we Francji
i to z Davidem... I kilka innych...
- Hymm.. To teraz poczekaj i pomyśl co sprawia, że robi ci się ciepło na sercu,
co cię uszczęśliwia samą myślą o tym. - Powiedział i poszedł do jakiego Luniaka.
Zacząłem się zastanawiać. Po chwili i rozglądać za tym czymś.
Wtedy zobaczyłem Jane jak po raz kolejny mówi formułkę i robi naburmuszoną
minkę i marszczy nosek gdy po raz kolejny wychodzi jej coś co jest na wpół
uformowaną mgiełką.
Zacząłem przypominać sobie chwilę spędzone z Wiewióreczką.
Nasz pierwszy pocałunek, bal, przejażdżki Hipogryfem, trening na którym
Jane z innymi z 4 drużyn nokautowali mnie z Davidem za zmarnowanie ponad
godziny treningu, Wesele, gdy dałem jej jednorożca i mnóstwo innych wspomnień..
Przypomniałem sobie nasze dzisiejsze pocałunki.. Po chwili poskładałem sobie
kilka najlepszych i szczęśliwszych z nią wspomnień i zamykając oczy i machając
różdżką wypowiedziałem formułkę.
- Expecto Patronum!
Otworzyłem oczy i.. O DZIWO! Z mojej różdżki wystrzelił promień, mgiełka
a po chwili mgiełka zaczęła formować się w wilka który zaczął biegać dookoła
mnie i nie tylko.
Zdziwiłem się ale zaraz uśmiechnąłem i popatrzyłem na Profesora który również
się uśmiechnąłem i kiwną do mnie głową że z miną "dobra robota". Posłałem też
uśmiech David'owi który przeszedł koło mnie i poklepał bo ramieniu, mówiąc.
- Kurka no! Któż by się spodziewał że to akurat wilk! - Zaśmiałem się razem z nim
po czym spojrzałem na Jane...
< Jane? Ale weny dostałam! :D >
Po pierwsze: zajebałaś mi patronusa ! xD
OdpowiedzUsuńPo drugie: zachciało mi się płakać jak to czytałam :< zajebiste
~ Liv
Dzięki - dopiero tera odpisuję bo wcześniej nie zauważyłam
Usuń~ Dinka :*