Następnego dnia obudziłem się o 7:00 a o 8;00 było śniadanie...
Niestety okazało, że moja ,,kochana'' przyszła żmijowata macocha
została na noc..
Po chwili, gdy już siedzieliśmy wszyscy przy stole ojciec nie wytrzymał
tej bardzo krępującej ciszy..
- Petty... coś się stało? - zapytał zmartwiony
- Nie, nic. A co? Miało, ma się coś stać? - Zapytałem, a Pani Carvor
uśmiechnęła się bo wiedziała, że mam na myśli ślub..
- Nie ale jesteś dziwnie cicho..
- Po prostu... Właściwie to już nic..
-To dobrze... - Zaczął - Bo.. Mam dla ciebie dobrą nowinę..! - Powiedział
,,Myśli, że lubię tę żmije'' Pomyślałem - Ponieważ ja i Hestia jesteśmy zarę...
Znaczy oświadczyłem się Hestii i za 3 miesiące jest nasz ślub, w weekend
tak, żebyś mógł być na nim.. i podać obrączki. - Powiedział poważnym tonem
- Co.. Nie! Nie będę wam podawał obrączek! Ja w ogóle nie chce by ta baba
była chociażby macochą! Mam jej powyżej uszu! A teraz do widzenia!
Powiedziałem wkurzony i wyszedłem zabierając tylko sakiewkę..
~*~~*~
Doszedłem do restauracji o 9;00 i tam siedziałem i czekałem na Jane
o 14:00 wyszedłem przed restauracje gdzie zauważyłem idącą w moją stronę
Jane;
- Witaj ty moja wiewióreczko! - Zawołałem
Podszedłem i przytuliłem krótko po czy dałem jej buziaka w policzek i otworzylem
drzwi do restauracji i zaprosiłem ją gestem ręki
<Jane? Ty moja wiewióreczko? xD>
Niestety okazało, że moja ,,kochana'' przyszła żmijowata macocha
została na noc..
Po chwili, gdy już siedzieliśmy wszyscy przy stole ojciec nie wytrzymał
tej bardzo krępującej ciszy..
- Petty... coś się stało? - zapytał zmartwiony
- Nie, nic. A co? Miało, ma się coś stać? - Zapytałem, a Pani Carvor
uśmiechnęła się bo wiedziała, że mam na myśli ślub..
- Nie ale jesteś dziwnie cicho..
- Po prostu... Właściwie to już nic..
-To dobrze... - Zaczął - Bo.. Mam dla ciebie dobrą nowinę..! - Powiedział
,,Myśli, że lubię tę żmije'' Pomyślałem - Ponieważ ja i Hestia jesteśmy zarę...
Znaczy oświadczyłem się Hestii i za 3 miesiące jest nasz ślub, w weekend
tak, żebyś mógł być na nim.. i podać obrączki. - Powiedział poważnym tonem
- Co.. Nie! Nie będę wam podawał obrączek! Ja w ogóle nie chce by ta baba
była chociażby macochą! Mam jej powyżej uszu! A teraz do widzenia!
Powiedziałem wkurzony i wyszedłem zabierając tylko sakiewkę..
~*~~*~
Doszedłem do restauracji o 9;00 i tam siedziałem i czekałem na Jane
o 14:00 wyszedłem przed restauracje gdzie zauważyłem idącą w moją stronę
Jane;
- Witaj ty moja wiewióreczko! - Zawołałem
Podszedłem i przytuliłem krótko po czy dałem jej buziaka w policzek i otworzylem
drzwi do restauracji i zaprosiłem ją gestem ręki
<Jane? Ty moja wiewióreczko? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz